Na początku tego miesiąca pisaliśmy o zaskakującym spadku popularności, jaki zanotował Facebook w ostatnich miesiącach wśród młodych użytkowników internetu. Sprawa dotyczyła wtedy wprawdzie wyłącznie Stanów Zjednoczonych, ale spekulowaliśmy wtedy, że może być to pierwszy syndrom nadchodzącego upadku tego portalu. Z opinią tą wydaje się zgadzać Kevin Roberts, prezes agencji reklamowej Saatchi & Saatchi
.
W udzielonym niemieckiemu tygodnikowi Wirtschaftswoche wywiadzie Roberts potwierdza to, na co wskazywały wyniki badań sprzed paru tygodni. Facebook przestaje być atrakcyjny dla młodych ludzi. Jest dla nich zbyt zastały, kojarzy się z rozwiązaniami pomyślanymi dla starszych, nie ma w sobie energii i żywiołowości, jakiej oczekują.
Według Robertsa korporacjom technologicznym, które aktualnie królują w internecie, brakuje zrozumienia dla potrzeb młodych użytkowników sieci. Ich szefowie i pracownicy są świetni w rozumieniu technologii, ale nie czują emocji. W podobnym tonie wypowiada się o Google'u. Ze swojej wizyty w nowojorskim oddziale giganta pamięta kontakt z dużą ilością świetnie rozumiejących technologię komputerowców, którym całkowicie brakowało inteligencji emocjonalnej.
- Potrzebna jest równowaga inteligencji technicznej, emocjonalnej, klasycznej i szybkości. Muszą być one na równym poziomie, w innym wypadku nie ma co myśleć o długotrwałym sukcesie – mówi.
Biorąc pod uwagę to, że Roberts, jako szef agencji reklamowej, jest jednym z ludzi, którzy mogą mieć bardzo realny wpływ na przyszłe losy Facebooka, jego słów nie należy traktować jako pustych opinii. To również od jego decyzji zależeć będzie, w którym kierunku popłyną pieniądze. I, wygląda na to, że przynajmniej w tym przypadku – raczej nie do Facebooka. Być może nie oznacza to, że faktycznie przestanie on istnieć za trzy lata, ale trend jest coraz bardziej widoczny.
Pozostaje tylko czekać na "kolejną wielką rzecz".
_ DG _
