Dziś dzień bez telefonu. Najmniej celebrowane i sensowne święto na Ziemi

Dziś dzień bez telefonu. Najmniej celebrowane i sensowne święto na Ziemi

Dziś dzień bez telefonu. Najmniej celebrowane i sensowne święto na Ziemi
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com
Grzegorz Burtan
14.07.2017 14:51, aktualizacja: 14.07.2017 16:00

Wiecie, jaki dzisiaj dzień? Dzień bez telefonu! Dokładnie – Ziemia ma godzinę dla siebie, jedną dobę oddano rzucaniu papierosów, a kolejną – jeździe bez samochodu. Wszystko to akcje, które mają nam uświadamiać, z jakimi problemami mierzy się nasza cywilizacja. W teorii.

W praktyce bowiem ogłaszanie kolejnych dni, w których mamy wytrzymać bez rzeczy codziennego użytku, więcej mówią o nas samych. Nie interesują nas rozwiązania długoterminowe – te bowiem wiążą się z faktycznym wysiłkiem i poniekąd zmuszeniem do postarania się, by coś w naszym życiu się zmieniło. Zamiast tego mamy wygodną alternatywę – raz w roku przez kilkanaście godzin nie robimy jednej rzeczy. Chociaż większość i tak pewnie złamie się po chwili lub instynktownie spojrzy na smartfon, by sprawdzić godzinę.

Nie twierdzę oczywiście, że takie akcje są szkodliwe. Ale uważam, że niewiele zmieniają. Co z tego, że wyłączymy na godzinę prąd, jak zazwyczaj świecimy trzema lampkami w pokoju? Co z tego, że cały dzień nie zapaliliśmy, jak uczcimy naszą silną wolę papierosem, na którego przecież zasłużyliśmy.

„Bądź wytrwały. Będąc wytrwałym, wzrastaj w siłę” – powtarzał Dak’Kon, jedna z postaci gier Planescape: Torment. To stoickie w swojej naturze motto obrazuje przykrą prawdę: zmiany w życiu to kroki, nie pojedyncze zrywy. Zamiast dnia bez telefonu, lepiej każdego dnia wyłączać go na godzinę lub pół – jeśli mamy możliwość, oczywiście. Najlepiej przed snem, bo niebieskie światło z naszego ekranu pogarsza jakość snu. Dwie pieczenie na jednym ogniu – będziemy wypoczęci i powoli wyzbywać się złych nawyków.

W czasach szalejącego FOMO (Fear of Missing Out - strach przed tym, że coś nas ominie) brzmi to oczywiście jak pobożne życzenie. Pobożne życzenia lubią się jednak czasem spełniać, więc któryś z czytelników odpuści fałszywy owczy pęd na rzecz faktycznej autorefleksji. Nie wszystko w życiu zależy od nas, ale częstotliwość spoglądania na telefon nie należy do tej kategorii.

Sytuacja przypomina trochę znajomego, który próbuje przejść na weganizm na jeden dzień. Doskonale wiemy, że nie chodzi o względy dietetyczne czy moralne. To pretekst do zachowania się jak protekcjonalny, pretensjonalny bubek podczas rozmowy przy firmowym automacie do kawy lub w pubie. Medal za udział, pieczątka z ziemniaka, dożywotnia gloria chwały za zrobienie czegoś poniżej absolutnego minimum. Uświadamiające w teorii "dni bez..." stały się ponurym rechotem i pomnikiem analogowego slacktywizmu (brak konkretnych działań na rzecz zmiany profilowego na tęczowe lub kliknięcia "lubię to").

15 lipca nie zapisze się w annałach ludzkości jako szczególnie celebrowany dzień. Może to i lepiej – telefony są tak wszechobecne w naszym życiu, że ogłoszenia dnia wolnego od nich nadaje im niemal religijnego statusu. Trzymając się mistycznej metafory, lepiej zostać heretykiem i pracować nad sobą co dzień. Albo faktycznie odpuścić smartfona przez dobę i chwalić się na imprezach, że jeden z 365 dni w roku potrafimy spędzić na początku tego stulecia. Co z tego, że w pozostałe na ekran patrzymy ponad jedną szóstą doby?

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)