Dlaczego system ostrzegania przez SMS nie ostrzegł przed nawałnicami?

Dlaczego system ostrzegania przez SMS nie ostrzegł przed nawałnicami?

Dlaczego system ostrzegania przez SMS nie ostrzegł przed nawałnicami?
Źródło zdjęć: © East News | Łukasz Szczepanski
Bolesław Breczko
24.08.2017 10:34, aktualizacja: 24.08.2017 11:00

System ostrzegania przez SMS miał działać już od 2015 roku. MSWiA zapowiedziało nad nim prace dopiero po tragicznych nawałnicach. Co działo się przez 2 lata?

Minister Mariusz Błaszczak zapowiedział budowę zaawansowanego systemu ostrzegania, który będzie mógł m.in. wysyłać SMS-y do osób na zagrożonych terenach. Oświadczenie to padło jednak dopiero po nawałnicach, które w sierpniowy długi weekend zabiły 6 osób. Dlaczego prace zaczynają się dopiero po tym tragicznym wydarzeniu?

"Od 1 lipca 2015 wszyscy operatorzy telefoniczni uruchamiają SMS ostrzegawczy za darmo na terenie gminy lub powiatu. Dlaczego ich nie użyto?" – pisał na twitterze 17 sierpnia Andrzej Halicki, były minister administracji i cyfryzacji. Halicki pytał też szefa MSWiA, do którego przeszedł nadzór nad systemem ostrzegania, czy ten przedłużył podpisaną w 2015 z operatorami umowę.

Okazuje się, że nie było czego przedłużać. W 2015 nie została podpisana umowa, a jedynie list intencyjny o współpracy przy regionalnym systemie ostrzegania.

"Informujemy, że poseł Andrzej Halicki w swoich wypowiedziach medialnych mija się prawdą i wprowadza opinię publiczną w błąd. W 2015 r. jako ówczesny szef resortu administracji i cyfryzacji nigdy nie podpisał umowy z operatorami, a jedynie list intencyjny. Taka też nazwa widnieje na pierwszej stronie tego dokumentu." – pisze w oświadczeniu MSWiA

Taką samą informację podają nam operatorzy komórkowi. W ich ocenie zapisy listu jednak nadal obowiązują. Nie oznacza to jednak, że system działa i mógł być użyty. Zanim to się stanie dopracowane muszą być rozwiązania technologiczne oraz, przede wszystkim, prawne. W tym celu w 2016 i 2017 doszło do spotkań pomiędzy operatorami, ministerstwem cyfryzacji oraz MSWiA. Jak widać nie przyniosły one na razie praktycznych rozwiązań.

W tym momencie, technologicznie, operatorzy są w stanie wysyłać SMS-y ostrzegawcze do osób zagrożonych. Problemem może być zawężenie odbiorców do małego obszaru geograficznego. Jednak w sytuacji zagrożenia życia lepiej powiadomić większą grupę ludzi niż nie zrobić tego wcale. Natomiast większą przeszkodą są zapisy prawne związane z lokalizowaniem abonentów. Operatorzy muszą bowiem mieć prawną możliwość ustalenia kto znajduje się w obszarze nadajników, numery IMEI ich aparatów oraz numery telefonów. Z informacji do których dotarliśmy, zastrzeżenia te zostały przekazane Andrzejowi Halickiemu na tym samym spotkaniu, na którym podpisany został list intencyjny, w 2015 roku.

W ramach Regionalnego Systemu Ostrzegania funkcjonuje natomiast aplikacja RSO. Nie jest to jednak optymalne narzędzie do ostrzegania. Aby w ogóle zadziałała, osoba znajdująca się w rejonie zagrożonym musi: mieć smartfon, mieć zainstalowaną aplikację RSO, mieć połączenie z internetem i mieć włączone powiadomienia push. Pomysł jest świetny. Ale aplikację trzeba świadomie zainstalować; powiadomienie przez SMS byłoby bardziej niezawodne.

Dopóki system powiadamiania przez SMS nie działa, warto zainstalować RSO. Tu znajdziecie wersję na Androida, a tuna iOS.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)