Dlaczego najpopularniejsze hity trwają tylko trzy minuty?

Dlaczego najpopularniejsze hity trwają tylko trzy minuty?

Dlaczego najpopularniejsze hity trwają tylko trzy minuty?
Źródło zdjęć: © Hot Gossip Italia/Flickr
27.11.2014 14:21, aktualizacja: 27.11.2014 16:50

Większość popularnych radiowych przebojów trwa nie dłużej niż cztery minuty. Na pierwszym miejscu listy Billboardu mamy Taylor Swift z kawałkiem „Shake It Off” (trwający 3:39), na drugim „All About The Bass” Meghan Trainor (3:08). Dlaczego popowe szlagiery muszą trwać pomiędzy trzy a cztery minuty?

Gdyby zapytać kogokolwiek, dlaczego tak się dzieje, w pierwszej kolejności wymieniłby pewnie coraz bardziej osłabioną koncentrację słuchaczy i ich skłonność do konsumowania coraz mniejszych porcji informacji, również muzycznych. Okazuje się, że byłoby to tylko pół prawdy. Na długość współczesnych piosenek miała również wpływ technologia, a dokładnie nośniki.

Na początku ubiegłego wieku muzykę umieszczano głównie na 10-calowych płytach, kręcących się z prędkością 7. obrotów na minutę. Tego typu nośniki mogły odtworzyć zaledwie cztery, najwyżej pięć minut nagrania. „Jeśli było dłuższe, rowki za bardzo zbliżały się do siebie, a jakość muzyki się pogarszała” - wyjaśnia Thomas Tierney z Sony Music Archives Library. W rezultacie artyści tego okresu musieli się streszczać z muzyką, jeśli chcieli, żeby ich numer dostał się do radia. „W tamtych czasach, jeżeli nagrałeś piosenkę trwającą dłużej niż trzy minuty piętnaście sekund, po prostu jej nie grali” - mówi Tierney. Oczywiście zdarzały się wyjątki, ale były zarezerwowane dla innych gatunków. Na przykład Duke Ellington mógł tworzyć dłuższe utwory, ale jazz rządził się własnymi prawami.
Współcześni artyści popowi są wciąż przywiązani do trzy-czterominutowego schematu, chociaż ograniczenia przestały mieć znaczenie w radio, telewizji, a tym bardziej w internecie. Za zmianę podejścia mediów odpowiada sam Bob Dylan, który nie dbał o popularność na listach, skupiając się zamiast tego na „sprzedawaniu płyt w miasteczkach studenckich”. Jego hit „Like A Rolling Stone”. trwał aż 6:34 i wywalczył sobie drugie miejsce na liście Billboardu. To zwiastowało epokę, w której single traciły na znaczeniu, a grupy pokroju Iron Butterfly mogły nagrywać nawet 17-minutowe tracki, takie jak „In-A-Gadda-Da-Vida”, a potem ciąć je ewentualnie na potrzeby radiowców.
Skoro sukces przestał był uzależniony od rzeczy o tak marginalnym znaczeniu jak długość trwania kawałka, dlaczego kanon nie skończył się kilkadziesiąt lat temu? Tutaj do gry wkraczają wspomniane na początku problemy z ludzką uwagą. Media, a zwłaszcza internet, ukształtowały typ słuchacza ukierunkowanego na szybki przepływ dużej ilości informacji, stąd każda z nich musi być krótsza i intensywniejsza. Jedynie twórcy nagrywający z myślą o klubach nie stosują limitów czasowych - wiadomo, podczas tańca czas płynie zupełnie inaczej.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)