Były naukowiec NASA prawie stracił słuch. Wszystko przez pokrywę od ubikacji

Były naukowiec NASA prawie stracił słuch. Wszystko przez pokrywę od ubikacji

Były naukowiec NASA prawie stracił słuch. Wszystko przez pokrywę od ubikacji
Źródło zdjęć: © Twitter | Dr. Phil Metzger
Arkadiusz Stando
06.04.2018 15:24, aktualizacja: 25.05.2018 15:02

Phil Metzger, były naukowiec planetarny NASA opowiedział na swoim Twitterze dziwną historię. Pokrywa od ubikacji opadając uderzyła tak głośno, że fizyk prawie stracił słuch. I jak to fizyk, musiał dotrzeć do sedna sprawy.

Phil Metzger, były naukowiec planetarny NASA opowiedział na swoim Twitterze dziwną historię. Pokrywa od ubikacji opadając uderzyła tak głośno, że fizyk prawie stracił słuch. I jak to fizyk, musiał dotrzeć do sedna sprawy.

Sytuacja tak zaintrygowała Metzgera, że postanowił dokładnie sprawdzić, jak do niej doszło. "Dźwięk mnie ogłuszył (...) Wygramoliłem się z łazienki i upadłem na kolana w salonie, zastanawiając się, co właściwie się stało. To było surrealistyczne. Potem wpadłem na pomysł, żeby sprawdzić mój słuch, bo czułem że coś jest nie tak." - napisał na Twitterze Metzger.

Kiedy zaczął mówić, zauważył, że słyszy swój głos jakby "mówił przez kazoo". To taki "instrument muzyczny", lepiej nie sprawdzajcie, jeśli nie wiecie. Co gorsza, kiedy zaczął wydawać dźwięki w różnej skali, był w stanie słyszeć tylko niektóre z nich. Nie był w stanie pojąć, jak mogła zdziałać to "głupia pokrywa".

Pierwszym krokiem do poznania prawdy było sprawdzenie prędkości dźwięku rozchodzącego się w ceramice. Stwierdził, że wynosi około 4000 metrów na sekundę. Aby określić jego częstotliwość, obliczył długość fali drgań spowodowanych upuszczeniem pokrywy.

Metzger musiał podzielić prędkość fali dźwiękowej, przez długość pokrywy. Później podzielił tą liczbę przez dwa, aby uzyskać daną częstotliwość. Wynosiła 3,5kHz lub 3500 cykli fali na sekundę.

Jako, że pokrywa nie pękła po upuszczeniu, oznaczało to, że prawie cała energia uderzenia została zamieniona na dźwięk. Jej część została rozproszona w postaci ciepła. Pokrywa jest wklęsła, przez co działa jak antena. To doprowadziło do sytuacji, gdzie cała energia zamieniona w dźwięk została bezpośrednio skierowana w kierunku głowy Metzgera.

"Energia dociera do twojego ucha wewnętrznego, w tym do ślimaka. (...) Jako, że pokrywa muszli klozetowej zebrała całą energię w określone częstotliwości, została skoncentrowana na określonych miejscach w ślimaku. Wygląda na to, że tak skupiona energia dźwięku mogłaby wystarczyć do zniszczenia włosa, złamania go w pół jak zdeptaną trawę." - pisze Metzger.

Siła fali ciśnienia dźwiękowego jest zależna od częstotliwości. Metzger miał to "szczęście", że jego twarz znajdowała się bardzo blisko muszli klozetowej, co sprawiło, że fala uderzyła go z niemal pełną mocą, wprost do ucha. Według jego obliczeń, było to około 138 decybeli.

Jego słuch nie poprawił się od razu. To bardzo zmartwiło fizyka, więc po wybrał się do swojego przyjaciela audiologa. Ten poradził mu koniecznie wybrać się do laryngologa, jeśli po dwóch dniach nie poprawi się. To by oznaczało stałe uszkodzenie słuchu. Na szczęście, gdy doszło do progu 48 godzin, jego słuch zaczął się poprawiać.

Całe zdarzenie jest trochę niepokojące, biorąc pod uwagę, że może dotknąć każdego z nas. Może należy wprowadzić nowe rozwiązania, chociażby do pokryw ubikacji.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)