Google cyklicznie publikuje raporty na temat liczby żądań, jakie otrzymuje od organów państwowych na całym świecie, dotyczących usunięcia danych treści z wyników wyszukiwania. Ktoś w końcu je przeanalizował i wnioski są przerażające.
Daniel Seng z wydziału prawa na wyższej uczelni w Stanford postanowił przeanalizować raporty dotyczące usuwania treści z wyników wyszukiwania, jakie Google cyklicznie publikuje. Chodzi tu o treści, które naruszają prawa autorskie w dowolnej formie i najczęściej są związane z piractwem.
Jak się okazuje, liczba tych żądań wzrasta w olbrzymim tempie. Porównując liczby od 200. do 2012 roku okazuje się, że nastąpił 711887-procentowy wzrost! I nie, nie zapomnieliśmy w tej liczbie postawić przecinka. 58,6 procent żądań pochodzi od podmiotów reprezentujących przemysł muzyczny, zaś 19,8 procent od tych reprezentujących branżę pornograficzną. Niestety, z badania nie wynika, czy wzrosła czujność odpowiednich instytucji, czy też piractwo staje się tak olbrzymim problemem.
Polecamy w wydaniu internetowym chip.pl: "W Holandii wszczepiono czaszkę wydrukowaną w 3D"