Astell&Kern AK100 - przenośny odtwarzacz muzyczny dla audiofili

Astell&Kern AK100 - przenośny odtwarzacz muzyczny dla audiofili

Astell&Kern AK100 - przenośny odtwarzacz muzyczny dla audiofili
Źródło zdjęć: © Hi-Fi Choice
15.11.2013 15:30, aktualizacja: 15.11.2013 16:00

Czy marzyliście kiedyś o audiofilskim odtwarzaczu przenośnym? Firma Astell & Kern twierdzi, że ich AK100 spełnia takie oczekiwania.

A wszystko zaczęło się od firmy Sony. W 197. r. wypuściła ona na rynek urządzenie o nazwie Stowaway, wkrótce przemianowany na... Walkmana, i to właśnie wtedy świat zobaczył po raz pierwszy niewielki przenośny odtwarzacz muzyczny. Przewińmy historię o sześć lat do przodu, a dotrzemy do momentu, kiedy Sony wypuściło kolejny produkt, WM-6 Walkman Professional, który wprawdzie był znacznie droższy od pierwowzoru, ale oferował nieporównywalnie lepszą jakość dźwięku. I właśnie AK100 celuje w podobną grupę odbiorców, czyli zdecydowanych zapłacić więcej za dźwięk wysokiej jakości z urządzenia przenośnego. Niedługo po tym jak Walkie Pro zakończył swój rynkowy żywot, pojawił się Apple z iPodem, a reszta, jak to mówią, jest historią. Dla wielu miłośników muzyki docelową wersją iPoda jest oczywiście Classic, a to dzięki jego dużej pojemności, znakomitemu designowi i wykończeniu oraz nadzwyczajnej łatwości użytkowania. Jedyną rzeczą, która uniemożliwia Classicowi faktyczne zajęcie miejsca Sony Walkmana Pro, jest
przeciętna jakość brzmienia. Podobnego zdania jest najwyraźniej południowokoreański producent iriver, który wyczuł w tym szansę dla siebie i postanowił stworzyć referencyjny odtwarzacz przenośny adresowany do audiofilów. Astell & Kern to de facto marka klasy premium dobrze znanej firmy iriver – coś jak Lexus dla Toyoty. Trzymając w ręku AK100, ma się wrażenie obcowania z urządzeniem z najwyższej półki – mierzące 59 x 79 x 14 mm i ważące 122 g urządzenie jest bowiem pięknie wykończone, z obudową wykonaną z solidnego bloku aluminium, szczotkowanego na froncie, a tylną ściankę zdobi szklana płytka. Świetne pierwsze wrażenie potęguje jeszcze znakomity kolorowy wyświetlacz dotykowy QVGA o rozdzielczości 320x240 pikseli. Bardzo spodobało mi się to, że nie widać tu żadnego naśladownictwa Apple’a. Proszę się przyjrzeć dostępnym na rynku odtwarzaczom przenośnym – w większości ich twórcy, nawet jeśli nie do końca świadomie, to w jakimś stopniu wzorowali się na produktach z Cupertino. Tymczasem AK100 wnosi powiew
świeżości, można odnieść wrażenie, że jest to produkt jakiejś zupełnie nowej marki z innego, nieskażonego applemanią, świata. Osobiście lubię i cenię produkty spod znaku nadgryzionego jabłuszka, ale mam już trochę dość wszechobecnych urządzeń apple’opodobnych.

Ciekawym elementem testowanego urządzenia jest, o zgrozo!, regulacja głośności w postaci niewielkiego pokrętła wystającego z obudowy. Może nie wygląda to najlepiej, ale jak się okazało obsługa jest dzięki temu intuicyjna, na pewno bardziej niż proponowana w iPodzie Classic. Astell & Kern chwali się zastosowaniem kości 24-bitowego/192kHz DAC-a Wolfsona o symbolu WM8740. To całkiem niezła kość, ale sama w sobie nie gwarantuje świetnej jakości dźwięku. Wczesne wersje iPoda Classic także były wyposażone w chip Wolfsona, ale to bynajmniej nie zapobiegło ostrości ich brzmienia. Gdy przychodzi do budowania dobrze brzmiących urządzeń, rzecz nie tylko w wyborze konkretnych komponentów, ale przede wszystkim w ich właściwej implementacji. Na dobry dźwięk składa się szereg elementów, od odpowiedniego zasilania i uziemienia, przez sposób prowadzenia sygnału, klasę analogowego stopnia wyjściowego, po ograniczenie wewnętrznych zakłóceń – każdy z tych elementów jest niezbędny, by najlepszy nawet DAC mógł faktycznie dobrze
zabrzmieć. Testowane urządzenie odtwarza pliki o częstotliwości próbkowania: 44,1, 48, 88,2, 176,4, i 192 kHz, o długości słowa 16 i 24-bitów. Wśród obsługiwanych formatów plików znajdują się: AIFF, WAV, OGG, FLAC oraz, po ostatnim zaktualizowaniu firmware’u, ALAC. Wszystko to oczywiście zalety urządzenia, które trudno pominąć, ale tym, co robi niebagatelną różnicę, są dwa sloty na karty typu micro SD. Można używać jednocześnie dwóch 32 GB kart, co wraz z wbudowaną pamięcią (kolejne 32 GB) daje razem blisko 100 GB pojemności, a to już całkiem sporo. Dla wielu osób jest to wielkość wystarczająca, by zapisać całą swoją bibliotekę muzyczną w formacie FLAC, a nawet w postaci nieskompresowanej. Po raz kolejny pozostaje mi tylko pokręcić smutno głową nad „zamkniętym” systemem Apple’a, który nie pozwala rozbudowywać pojemności swoich urządzeń czy też odtwarzać niektórych plików w popularnych formatach. Z drugiej strony daje to możliwość docenienia, jak udanym systemem dysponuje AK100. Przenoszenie plików do i z
urządzenia jest równie łatwe jak używanie pendrive’a – podłączamy urządzenie dołączonym kabelkiem micro-USB, a następnie przenosimy pliki metodą drag&drop (przeciągnij i upuść). Niektórzy mogą powiedzieć, że interface iTunes jest znacznie bardziej rozbudowany, lepszy do obsługi muzyki i do pewnego stopnia będą mieli rację, ale wielu osobom przeszkadza „zamknięty” system Apple’a, który nie pozwala obsługiwać takich popularnych formatów plików, jak choćby FLAC. Gdy się o tym pamięta, „ręczne” przerzucanie plików nie stanowi już aż takiego problemu. Fani gęstych plików, którzy mają je w wielu postaciach porozrzucane po różnego rodzaju urządzeniach zapewne się ze mną zgodzą. Na analogowym wyjściu w postaci gniazda dla 3,5mm jacka AK100 podaje sygnał o poziomie 1,5V RMS, czyli nieco niższy niż większość odtwarzaczy CD na wyjściach liniowych, ale powinno to wystarczyć do poprawnej współpracy z większością przedwzmacniaczy. Do dyspozycji jest także optyczne wyjście cyfrowe zrealizowane na dwufunkcyjnym gnieździe
dla 3,5 mm minijacka – urządzenie może być używane jako DAC albo wzmacniacz słuchawkowy. Astell & Kern podaje, iż poziom jittera to 90 ps, a pasmo przenoszenia 10Hz–20 kHz (±0,02 dB) dla plików o rozdzielczości 24/48 kHz. Firma nie podaje w specyfikacji danych dla plików o wyższej rozdzielczości. Zintegrowana bateria to ogniwo litowo-polimerowe o pojemności 2.000 mAh, które ma zapewnić ciągłą grę przez 16 godzin, co, jak pokazały testy, jest wartością realną. Pełne naładowanie akumulatora zajmuje ok. 5 godzin. Urządzenie współpracuje zarówno z komputerami pracującymi pod Mac OS, jak i Windows 2000/XP/Vista i 7.

Jakość brzmienia

Brzmienie AK10. nie odbiega znacząco od brzmienia innych dobrze zaprojektowanych przenośnych odtwarzaczy cyfrowych wyposażonych w DAC Wolfsona. Dostajemy bowiem charakterystyczny, dość lekki, jasny, otwarty i muzykalny dźwięk, w którym nie znajdziemy śladów ostrości czy agresywności. „Holiday” Madonny w standardowej rozdzielczości 16/44 zabrzmiał bardzo przyjemnie dzięki świetnie prowadzonemu rytmowi. Bas był szybki, zwarty, mięsisty, a AK100 udowodnił, że bardzo dobrze radzi sobie z potężnym modulowanym basem syntezatora. Wokal w „La Ciccone” wypadł bardzo ekspresyjnie i nawet delikatna nosowość brzmienia bardzo mi się spodobała. Kawałek „You and the Music” Donalda Byrda pokazał, że AK100 znakomicie czuje się także w klimacie akustycznego fusion jazzu. Z jednej strony dźwięk nigdy nie był rozjaśniony czy wyostrzony, a z drugiej pięknie, odpowiednio ostro i świeżo wypadały trąbki, a i strunom nie brakowało dźwięczności. Nagrania akustyczne brzmiały także bardzo przestrzennie, a scena była zaskakująco
trójwymiarowa jak na odtwarzacz przenośny. Trudno nazwać prezentację basu szczególnie imponującą w sensie potęgi brzmienia, ale jednocześnie zakres ten był bardzo płynny, organiczny, dzięki czemu nie było wątpliwości, że w danym momencie gra gitara basowa, a nie jej syntetyczny odpowiednik. Kolejny plus AK100 to brak ziarnistości dźwięku, będącej bolączką choćby apple’owskiego iPoda Classic, dzięki czemu mogłem słuchać muzyki dość głośno przez wiele godzin bez bólu głowy, co z iPodem nie jest po prostu możliwe.

Nadszedł w końcu czas na odsłuch plików, które Astell and Kern nazywa Master Quality Sound (czyli po prostu gęstych plików). Kawałek „Band on the Run”. zespołu Wings w rozdzielczości 24/96 zabrzmiał bardzo czysto, dźwięk był niezwykle otwarty, pozwalając słuchaczowi zajrzeć w głąb nagrania tak, jak nigdy nie pozwalała na to zwykła wersja CD (16/44). Średnica zachwycała ilością detali, a wokale nabrały naturalnej kremowości, która sama w sobie uzasadnia używanie plików wysokiej rozdzielczości. Odsłuch Boba Marleya z plików 24/88,2 był czystą przyjemnością, jako że dźwięk miał w sobie tę niezwykłą solidność, realność rodem z taśmy matki, a bardzo udany analogowy stopień wyjściowy tego urządzenia pokazywał, jak otwarty dźwięk jest w stanie dostarczyć, jeśli tylko nakarmi się go właściwym nagraniem. Gdy podłączyliśmy AK100 poprzez cyfrowe wyjście optyczne do M-DAC-a Audiolaba, efekt był jeszcze lepszy. Choć klasą brzmienia, przy odtwarzaniu plików 16/44, testowane urządzenie nie dorównuje najlepszym klasycznym
transportom CD, to jednak różnica nie jest bynajmniej aż taka wielka, a gdy wykorzystamy gęste pliki, AK100 jest w stanie zaoferować wysokiej klasy, nadzwyczajnie otwarte i muzykalne brzmienie – to spore zaskoczenie, jeśli weźmiemy pod uwagę, że to zaledwie „przenośny grajek”. AK100 był co prawda w stanie napędzić wiele różnych słuchawek, ale trzeba zauważyć, że nie dysponuje on wysoką mocą, więc z najtrudniejszymi nausznikami może sobie nie poradzić. Posiadacze trudnych do napędzenia słuchawek powinni raczej pomyśleć o dodatkowym wzmacniaczu słuchawkowym, jak choćby Musical Fidelity M1 HPA, i korzystaniu z Astell & Kern wyłącznie w charakterze źródła wysokiej klasy. Jedyne zastrzeżenie, jakie mam do tego urządzenia, to fakt, że obsługa menu AK100 nie jest tak intuicyjna, jak w urządzeniach Apple’a. Z drugiej strony czy odtwarzacze jakiekolwiek marki dorównują w tym względzie iPodom?

Podsumowanie

Astell & Kern AK10. to najlepiej brzmiący przenośny odtwarzacz cyfrowy, jakiego dane mi było do tej pory posłuchać – niestety nie mogłem sprawdzić, jak radzi sobie przenośny odtwarzacz plików wysokiej rozdzielczości/rekorder z upsamplingiem i wbudowanym kowerterem DAC Colorfly C4 PRO, więc nie mam bezpośredniego porównania.

Astell & Kern AK10. obok Colorfly C4 PRO to odtwarzacz, który naprawdę spełnia audiofilskie standardy, czy to grając przez wyjście analogowe, czy jako cyfrowy transport dostarczający sygnał do zewnętrznego przetwornika cyfrowo-analogowego. Jest to znakomite, uniwersalne urządzenie, oferujące audiofilom możliwość zabrania z sobą poza dom świetnej jakości dźwięku. Niedawno na rynek trafił nowszy model AK120, który mamy nadzieję niebawem przetestować.

Cena: 2 299 zł

David Price

Plusy: Wysokiej klasy dźwięk przez wyjście analogowe i cyfrowe, znakomite wykonanie
Minusy: Nie ma wystarczającej mocy do wysterowania trudniejszych słuchawek, wysoka cena
Ogółem: Fantastyczne, high-endowe przenośne źródło dźwięku dla wymagających

Ocena: 10/10

Źródło artykułu:Hi-Fi Choice & Home Cinema
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)