Angaż w Facebooku, Google'u czy Apple to spełnienie marzeń? Mylisz się - to praca jak każda inna

Angaż w Facebooku, Google'u czy Apple to spełnienie marzeń? Mylisz się - to praca jak każda inna

Angaż w Facebooku, Google'u czy Apple to spełnienie marzeń? Mylisz się - to praca jak każda inna
Źródło zdjęć: © Pixabay.com
Adam Bednarek
23.01.2017 18:20

Wielkie technologiczne korporacje nie są już postrzegane wyłącznie przez pryzmat ich produktów czy usług. To jasne, że z nich korzystamy, więc nadszedł czas, by były obiektem marzeń z innego powodu - pracy. Bycie ich pracownikiem to sukces, renoma, a przy okazji niespotykane nigdzie indziej korzyści. “Kimś” jest nie tylko ten, kto ma sprzęty wielkiej firmy, ale ten, kto dla niej pracuje.

Jeśli z usług firmy korzystają miliony na całym świecie, to nic dziwnego, że chce się być trybikiem w tej niezwykle ważnej maszynie. Stąd praca dla takich gigantów jak Facebook, Google czy Apple wydaje się niezwykle atrakcyjna. Jasne, może i nie będzie się na świeczniku, nie od nas zależeć będzie filozofia firmy, ale i tak dołoży się jakąś cegiełkę - myśli zapewne wielu.

W wielkich korporacjach, które dzisiaj trzęsą internetem, musi być przecież ciekawie. Nawet bycie pionkiem jest ekscytujące. Przekonujemy się o tym widząc, w jakich warunkach się pracuje. W siedzibie Google’a pracownicy mają dostęp do pysznego jedzenia, a przed weekendem spotykają się ze sobą i piją darmowe piwo lub wino. Jest studio muzyczne, ogromny darmowy parking, coroczne wycieczki. Od czasu do czasu wyskakuje się na kręgle, spotyka z rodzinami innych pracowników. Istny raj na ziemi. Nawet w Polsce.

Giganci przyciągają do siebie nie tylko słowami pracowników i "szeptanym marketingiem". W sieci często publikowane są zdjęcia z niezwykle efektownie wyposażonych biur czy dodatkowych atrakcji w postaci salonów z grami czy miejsc do odpoczynku. Wprawdzie nie dodaje się, czy pracownicy mają czas i możliwości, by z nich w każdej chwili skorzystać, ale sam fakt, że są, robi wrażenie.

Imponują też siedziby. Spójrzmy na nowy budynek Apple’a, który do użytku ma być oddany już w tym roku. Może się wydawać, że idąc do pracy w takim miejscu, trudno będzie narzekać na poniedziałek - smutnym dniem jest pewnie piątek, bo w końcu trzeba stamtąd wyjść:

Zresztą niektórzy rzeczywiście nie potrzebują niczego więcej. Dwa lata temu swoją historią dzielił się Brandon, informatyk w Google, który przerażony wysokimi cenami najmu postanowił zamieszkać… w ciężarówce. W przyczepie urządził sobie bardzo prymitywne mieszkanko: małe i bez łazienki. Ciasne, ale tanie, przekonywał, bo oprócz płacenia na ubezpieczenie nie miał żadnych wydatków. Mógł oszczędzać, bo firma nie tylko płaciła, ale też karmiła w pracowniczych stołówkach, zapewniała dostęp do łazienki w słowni dla pracowników, czy prądu przy jego stanowisku, przez co mógł ładować telefon. Na dodatek był blisko pracy, bo parkował zaraz przy siedzibie.

Wszyscy zachwyceni zaradnością chłopaka jakoś nie zauważyli, że do takiego życia zmusiło go poniekąd samo Google - jako stażysta Brandon wynajmował najtańsze mieszkanie oferowane przez firmę, a mimo to pochłaniało znaczną część jego zarobków. Właśnie dlatego przerzucił się na taki tryb życia, by nie wyrzucać pieniędzy w błoto.

Cóż, najwidoczniej uznano, że takie poświęcenie jest zrozumiałe, bo praca dla giganta to nie zwykły zarobek. To zaszczyt.

Wizerunek technologicznych korporacji jako niezwykłych pracodawców umacniają szczegóły rozmów kwalifikacyjnych, o których często piszą media, zachwycając się przebiegiem testów. Chętni nie słyszą banalnego “gdzie widzi się pan za pięć lat?”. Pytania są tak podchwytliwe, tak skomplikowane - “Ile piłeczek golfowych zmieści się w szkolnym autobusie?” w Google’u - że samo to pokazuje, że mamy do czynienia z pracodawcą wyjątkowym, a praca będzie kreatywna i pełna wyzwań.

O tym, że wielu w ten piękny scenariusz uwierzyło, świadczą reakcje na wieść o negatywnych stronach pracy w Google’u, Apple, Facebooku czy u innego giganta. A tych wbrew pozorom nie brakuje.

Na przykład zachowujący anonimowość pracownicy Facebooka skarżyli się na forach, że “nigdy nie można odciąć się od pracy”, “ton głosu kolegów jest niewłaściwy”, na dodatek robi się rzeczy, które nie zawsze należą do obowiązków pracownika. Managerowie nie udzielają wsparcia, a skrzynka mailowa bardzo szybko się zapycha.

Obraz
© Pixabay.com

Nie jest lekko także w Apple. Były pracownik zdradził, że męczył się z niemiłym kierownikiem, na dodatek wszystko było “ściśle tajne”, więc poufność na każdym kroku przytłaczała. Rozczarowany karierą był też jeden z byłych pracowników Google’a, który zwracał uwagę, że w pracy nie ma miejsca na prywatność, a rola jednostki jest znikoma. Tylko wybitne osobistości są wysłuchiwane i odpowiednio nagradzane, reszta ma po prostu tyrać. Nikt propozycjami szeregowego pracownika się przejmuje.

Co rzuca się w oczy? Nie to, że warunki są nie wiadomo jak straszne - wszyscy “byli pracownicy” opisali zwyczajną pracę i problemy z nią związane. To normalne, że wymagania są duże, a szary Kowalski nie ma wpływu na decyzję prezesa. Zaskakujące jest więc to, że ktoś myślał, że w Facebooku, Google’u czy Apple’u będzie inaczej.

To dowód na ogromny sukces tych korporacji. Były w stanie nie tylko przekonać do swoich produktów, ale i wykreować wizerunek “pracodawcy marzeń”. Kogoś, dla kogo praca nie jest koniecznością, a przyjemnością. To najlepiej świadczy o sile i statusie tych firm.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)