Amerykańska firma Avalanche Biotechnologies ogłosiła zawiązanie partnerstwa z Uniwersytetem Waszyngtona w Seattle. Jej celem ma być opracowanie skutecznej metody leczenia ślepoty barw u ludzi. Sześć lat temu naukowcom udało się z powodzeniem wyleczyć tę przypadłość u małp Saimiri. Wykorzystanie zastosowanej przez nich metody na ludzkich pacjentach będzie jednak wymagało dodatkowej pracy.
Ślepota barw, często ogólnie nazywana daltonizmem, to schorzenie w większości przypadków genetyczne. Dotyka ok. 8 procent mężczyzn i znacznie mniejszej liczby – 0,5 procenta – kobiet. Dzieje się tak dlatego, że trudność w odróżnianiu czerwonego i zielonego bierze się z mutacji chromosomu X, który u kobiet występuje podwójnie.
Medycyna do dziś nie uporała się z problemem leczenia ślepoty barw u ludzi. Parze naukowców z Uniwersytetu Waszyngtona udało się jednak już sześć lat temu opracować terapię, działającą na zwierzętach. Polegała ona na wstrzyknięciu małpom Saimiri nowych genów do komórek w siatkówce, dzięki którym zaczęły one reagować na nieodróżnialne wcześniej kolory. Od tamtego czasu naukowcy szukają mniej inwazyjnej metody, którą można by zastosować u ludzi.
Partnerstwo, jakie Jay Neitz i jego żona Maureen Neitz nawiązali z firmą Avalanche, pomóc ma właśnie w opracowaniu tej metody. Avalanche od kilku lat pracuje nad dopracowaniem i skomercjalizowaniem techniki, powstałej na Uniwerytecie Kalifornii w Berkeley. Tamtejsi naukowcy odkryli, że geny można w prosty sposób wstrzyknąć do ciała szklistego oka. To metoda znacznie bardziej obiecująca niż działanie bezpośrednio na siatkówce.
Naukowcy są przekonani, że pierwsze testy tej metody na ludziach mogą się odbyć w najbliższych dwóch latach. Thomas Chalberg, założyciel i prezes Avalanche, podkreśla, że poza problemami chirurgicznymi stosowanie terapii genowej w ludzkim oku jest bezpieczne i relatywnie proste. – Lubimy mówić, że cokolwiek wydarzy się w oku zostaje w oku, bo jest to dość mała, zamknięta przestrzeń – stwierdza.
Znalezienie lekarstwa na ślepotę barw jest o tyle istotne, że jest to schorzenie wbrew pozorom utrudniające działanie w bardzo wielu dziedzinach życia. Jay i Maureen Neitz mówią, że codziennie odbierają maile od ludzi, którym "zrujnowało ono życie". Przywołują historię o niedoszłych pilotach, strażakach czy elektrykach jako tylko pojedyncze przykłady zawodów, w których nie można sobie poradzić bez rozpoznawania kolorów. Ślepota barw może także utrudniać prowadzenie samochodu po zmroku.
- Spędziliśmy całe nasze kariery na pisaniu wniosków o granty, podczas gdy naszym celem zawsze było działanie w celu poprawienia ludzkiego zdrowia – stwierdza w wypowiedzi dla radia NPR Maureen Neitz. Wierzy, że w końcu uda się spełnić to marzenie.
_ DG _