Trybunał Praw Człowieka zdecydował - pracodawca może czytać wasze e-maile, o ile o tym uprzedzi. Walka o ten wyrok trwała aż 10 lat!

Trybunał Praw Człowieka zdecydował - pracodawca może czytać wasze e‑maile, o ile o tym uprzedzi. Walka o ten wyrok trwała aż 10 lat!

Trybunał Praw Człowieka zdecydował - pracodawca może czytać wasze e-maile, o ile o tym uprzedzi. Walka o ten wyrok trwała aż 10 lat!
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com
Aleksandra Grzegrzółka
13.09.2017 17:31

Sprawa ciągnęła się 10 lat - rozstrzygnięcie Trybunału Praw Człowieka jest jednak jednoznaczne. Pracodawca musi uprzedzić, jeśli chce przeczytać e-maile pracownika. Jak zaczęła się sądowa batalia?

Zazwyczaj kazdy dobrze wie, że korzystanie ze służbowej skrzynki e-mail w celach prywatnych to nienajlepszy pomysł. A jednak niektórym zdarza się właśnie taka sytuacja. Co jeśli szef zechce to sprawdzić i przeczyta wysłane wiadomości? O ile wyraźnie uprzedzi o tym pracownika, ma do tego prawo. W przeciwnym wypadku narusza prawa człowieka - tak orzekła Wielka Izba Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Walka o ten wyrok trwała aż 10 lat. Od czego się zaczęło?

W lipcu 2007 roku z pracy zwolniono pochodzącego z Rumunii Bogdana Bărbulescu. Mężczyzna na polecenie pracodawcy założył konto na Yahoo Messenger, które miało służyć do prowadzenia korespondencji z klientami. Jednak pracownik okazjonalnie używał go też do prywatnych rozmów z rodziną. Kiedy jego szef poprosił o dostęp do wiadomości, było już za późno, aby cokolwiek usunąć. Część komunikacji miała charakter intymny, mimo to pracodawca je odczytał. Potem Bărbulescu stracił pracę - a sprawę postanowił rozwiązać w sądzie.

Obraz
© Shutterstock.com

Mężczyzna złożył skargę nie tylko na nieuzasadnione zwolnienie, ale też zbytnią ingerencję w prywatność. Sądy krajowe pierwszej instancji odrzuciły ją jeszcze w tym samym roku. Sąd Apelacyjny uczynił to samo. W 2008 roku sprawa trafiła więc do Trybunału Praw Człowieka, gdzie Bărbulescu podniósł zarzut naruszenia art. 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, mówiący o prawie do poszanowania życia rodzinnego, domu i korespondencji. Wyrok w Izbie Trybunału zapadł dopiero w styczniu 2016 roku. Na 7 uczestniczących w rozprawie sędziów tylko jeden zgadzał się z pozywającym. Pozostali orzekli, że zastosowane przez pracodawcę środki kontroli były adekwatne do sytuacji.

Ostatnią szansą mężczyzny na inny wyrok było przekazanie sprawy do Wielkiej Izby Trybunału Praw Człowieka, gdzie zasiada aż 17 sędziów, rozpatrujących min odwołania od wyroków wydanych przez Izbę Trybunału. Warto było walczyc dalej - tym razem Bărbulescu doczekał się zmiany wyroku na pozytywny dla niego. Sędziowie orzekli, że choć w tej sytuacji pracodawca miał prawo uzyskać dostęp do prywatnej korespondencji mężczyzny, to jednak nie uprzedził go o takiej możliwości wcześniej. Kilka miesięcy przed zwolnieniem Bărbulescu doszło do podobnego zdarzenia - pracę straciła osoba, która używała służbowej fotokopiarki do celów prywatnych. To jednak zdaniem Wielkiej Izby nie stanowiło jednoznacznego ostrzeżenia ze strony pracodawcy. Jakich zdaniem powinien się zachować, aby nie naruszyć praw człowieka? Wyraźnie określić z góry metody kontroli, jakie będzie stosował w sytuacji podejrzenia o nieprzestrzeganie zasad. To również, zdaniem sędziów, dałoby efekt prewencyjny, o który przecież powinno chodzić w pierwszej kolejności. Kompletną treść wyroku znajdziecie tutaj.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)