Prawie 30 proc. treści zniknęło z sieci w ciągu 2 lat
25 stycznia 2011 roku w Egipcie wybuchły zamieszki, które ostatecznie doprowadziły do tego, że znienawidzony przez protestujących prezydent Hosni Mubarak ustąpił w końcu ze stanowiska, a w kraju odbyły się wolne wybory. Jedną z głównych cech całej „arabskiej wiosny” było to, że protestujący organizowali się przy pomocy mediów społecznościowych.
Zjawisko to było tak interesujące, że naukowcy z Old Dominion University z Wirginii postanowili przyjrzeć się bliżej temu fenomenowi i sprawdzili, ile z tych materiałów nadal jest dostępnych. W końcu skoro już raz coś trafiło do internetu, powinno tam zostać, prawda?
Okazuje się, że nie jest to do końca prawda. Co prawda instytucje w rodzaju Internet Archive archiwizują ogólnodostępne zasoby internetu, ale nie są one idealne. Okazuje się, że źródła znikają w zastraszającym tempie. Naukowcy odkryli, że bardzo duża część zasobów, do których odnoszą się media społecznościowe w sprawie arabskiej wiosny już nie istnieje. Taką samą prawidłowość dało się zauważyć w przypadku innych wydarzeń, takich jak epidemia H1N1 czy powstanie w Syrii.
Amerykańscy naukowcy zanalizowali tweety odnoszące się do sześciu znaczących wydarzeń, które miały miejsce pomiędzy czerwcem 200. a marcem 2012. Następnie wyszczególnili adresy URL, które się w nich znajdowały i sprawdzili czy nadal są one dostępne w swojej oryginalnej bądź zarchiwizowanej formie.
Nie będzie szczególnym zaskoczeniem fakt, że okazało się, że im starszy wpis, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że materiały nadal są dostępne. Zaskakująca jest natomiast szybkość z jaką materiały znikają z internetu. Z badania wynika, ze w ciągu roku zniknęło 1. procent skontrolowanych zasobów. W ciągu 2 lat współczynnik ten wzrasta już do 27 procent.
Biorąc pod uwagę jak bardzo współczesna komunikacja polega na internecie, fakt, że ponad 1/4 źródeł sprzed dwóch lat nie jest już dostępna jest trochę przerażający.
Zobacz: Jaki wybrać i kupić depilator?