Polacy chcą zbudować gigantycznego komara-robota

Polacy chcą zbudować gigantycznego komara-robota

Polacy chcą zbudować gigantycznego komara-robota
Źródło zdjęć: © Przemysłowy Instytut Automatyki i Pomiarów
Adam Bednarek
28.02.2017 16:41, aktualizacja: 02.03.2017 09:48

Polacy planują uratować świat. Ich pomysł wzięty z natury ma sprawić, że zanieczyszczenia mórz i oceanów w wyniku katastrof będą dużo mniejsze. Komar-robot wessie szkodliwe substancje, tak jak prawdziwy wsysa krew.

To kolejne technologiczne rozwiązanie zaczerpnięte z natury. Polacy chcą ratować świat - a w tym jesteśmy prawdziwymi mistrzami - za pomocą gigantycznego komara. Elektroniczny owad wyląduje na wodzie i zajmie się jej oczyszczaniem.

- Gdy popatrzymy na komara okiem inżyniera zajmującego się robotyką, to można zobaczyć w nim: głowę; skrzydła - idealny mechanizm nośny, pozwalający na transport; nogi, umożliwiające lądowanie na podłodze, ścianie czy suficie; odwłok - zbiornik, który dostosowuje swoją objętość do ilości pochłoniętej cieczy; trąbkę - ssawkę służącą do pochłaniania substancji - mówi dr inż. Maciej Cader z Przemysłowego Instytutu Automatyki i Pomiarów w rozmowie z PAP.

Robot ma być wielkości helikoptera. Co ciekawe, nie będzie miał pilota, cały sprzęt ma działać autonomicznie. Plany Polaków zakładają, że elektroniczne komary będą analizować wyciek i współpracować ze sobą tak, by jak najwydajniej poradzić sobie z zanieczyszczeniem.

Przewagą polskich robotów ma być fakt, że bardzo szybko dotrą na miejsce i poradzą sobie z wyciekiem. Choć póki co nie wiadomo, ile litrów komar “wciągnie”, to naukowcy zapewniają, że konstrukcja “za jednym połknięciem powinna wziąć odpowiednio dużo substancji”.

To kiedy pożyteczne komary wzbiją się w powietrze? Sęk w tym, że nie wiadomo, bo póki co mówimy jedynie o wizji.

- To nie jest jednak wizja oderwana od rzeczywistości. Poszczególne elementy i rozwiązania są już w dużej mierze dostępne na rynku, tylko trzeba je odpowiednio zintegrować - zapewnia Maciej Cader.

Oby Mosquito Oil - bo tak nazywa się projekt Polaków - powstał jak najszybciej i rzeczywiście mógł radzić sobie z zagrożeniem. Jak wielki jest to problem przypomina jedna z niedawnych katastrof ekologicznych, gdy do Zatoki Meksykańskiej wydostało się około 5 mln baryłek ropy. Usuwanie zanieczyszczeń było bardzo skomplikowanym i długotrwałym procesem. Rozwiązanie Polaków - przynajmniej w teorii - wydaje się skuteczniejsze.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)