Pokemon Go: Pierwsza ofiara śmiertelna

Ogromna popularność aplikacji i jej integracja ze światem fizycznym sprawia, że niektórzy gracze zaczynają dla niej pomału tracić rozum. To zaś prowadzi do tragedii.

Pokemon Go: Pierwsza ofiara śmiertelna
Źródło zdjęć: © chip.pl

22.07.2016 | aktual.: 22.07.2016 14:42

18-letni Jerson Lopez wraz z o rok młodszym kuzynem Danielem Moisesem Picenem, jak wiele osób na świecie aktywnie grało w Pokemon Go. Nastolatkowie z Gwatemali byli jednak bardziej zdeterminowani od innych graczy. Nocą wybrali się w poszukiwanie Pokemonów na teren starych linii kolejowych. W wyludnionej okolicy nie byli jednak sami - nagle zasypał ich grad 20 pocisków wystrzelonych z przejeżdżającego obok vana. W wyniku ataku Lopez zmarł w szpitalu, a 17-letni kuzyn został ranny. Policja w dalszym ciągu szuka sprawców i bada przyczyny zbrodni - nie wykluczony jest atak na tle rabunkowym, choć liczba pocisków sugeruje, że mógł to być rodzaj zemsty.

Mama zmarłego chłopca przyznała, że Lopez był już w łóżku, gdy kuzyn wyciągnął go na nocną grę. Pamiętajmy jednak, że to nie Pokemony są winne morderstwu. Aplikacja może zaprowadzić graczy w niebezpieczne okolice, ale to trochę tak, jak w przypadku nawigacji GPS - gdy karze nam ona jechać przez jezioro, czy także posłuchamy jej bez zastanowienia?

Polecamy w wydaniu internetowym chip.pl: Nowa wersja Gorilla Glass

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)