Permanentna inwigilacja

W sieci pojawił się serwis, dzięki któremu można na bieżąco śledzić na mapie, w którym miejscu znajduje się posiadacz telefonu komórkowego. I przy okazji dość precyzyjnie go zlokalizować. Wystarczy wysłać SMS-a aktywującego usługę i mają nas jak na przysłowiowym widelcu.

Permanentna inwigilacja
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

Miało być o tym, że w minionym tygodniu pojawił się nowy operator wirtualny. Że jest inny niż wszystkie dotychczasowe, że w końcu może trafił się taki, co rozrusza rynek MVNO. Carrefour Mova – bo to o nim mowa – to nowa oferta należąca do sieci Carrefour, która dysponuje gigantycznym dostępem do tysięcy klientów robiących zakupy w sklepach tej firmy, która oferuje możliwość wymiany reszty w kasach na minuty na rozmowy, która proponuje zdobywanie dodatkowych minut dzięki uczestnictwu w programach lojalnościowych Carrefoura – nie tylko tym telekomunikacyjnym. Wreszcie miało być o tym, że inna sieć – Tesco działając dokładnie w tym modelu biznesowym w Wielkiej Brytanii zdobyła 2 miliony użytkowników.

Miało być. Ale nie będzie.

Wystarczyła jedna, z pozoru błaha i w dodatku mało precyzyjna informacja usłyszana w piątkowym Teleexpressie. W sieci pojawił się serwis, dzięki któremu można na bieżąco śledzić na mapie, w którym miejscu znajduje się posiadacz telefonu komórkowego. I przy okazji dość precyzyjnie go zlokalizować. Wystarczy wysłać SMS-a aktywującego usługę i mają nas jak na przysłowiowym widelcu - każdy nasz ruch jest śledzony. Podobno chodzi o bezpieczeństwo dzieci i możliwość sprawdzenia, gdzie się aktualnie znajdują. W praktyce w tym momencie tracimy naszą intymność, prywatność.

Obraz
© (fot. JupiterImages/EAST NEWS)

Nie jest to sprawa specjalnie nowa –. operatorzy od dawna oferowali firmom spedycyjnym i transportowym możliwość monitorowania miejsca aktualnego przebywania kierowców. Ze względu na ich bezpieczeństwo oraz powierzonych im towarów. Tym razem jednak mamy do czynienia z próbą totalnego upowszechnienia tej technologii.
Zaczyna to przypominać pomału to, co znanmy spod znaku programu Wielki Brat. Wystarczy wejść do Internetu i każdy nasz ruch będzie widoczny na mapie, nasze żony, dziewczyny, kochanki będą dokładnie wiedziały, gdzie się akurat znajdujemy. Wystarczy jeden moment nieuwagi kiedy to z naszego telefonu wyślą SMS-a aktywującego usługę. I zupełnie bez naszej wiedzy i zgody wszystkie kroki będą monitorowane.

Telefon komórkowy miał przede wszystkim ułatwić kontaktowanie się. Nie jesteśmy dzięki niemu przywiązani do telefonu stacjonarnego, z Internetu nie musimy korzystać wyłącznie przez kabel. Jednak to już od dawna tylko teoria. Wysłane SMS-y już się przyczyniły do wyroku sądu, który orzekał o rozwodzie, zalogowanie się do stacji bazowej w miejscu popełnienia przestępstwa było powodem do zatrzymania przez policję podejrzanego o zabójstwo. To przykłady, takich spraw było zresztą znacznie więcej. Coś, co miało nam ułatwiać życie przy okazji sprawiło, że zaczęliśmy być widoczni jak na otwartej przestrzeni. Bez przerwy. Nawet wtedy, gdy nie mamy na to ochoty (nie wyrażamy zgody, cokolwiek).

„Nie wytrzymam. Permanentna inwigilacja, nie wytrzymam”. – krzyczał w kultowym filmie „Seksmisja” jeden z bohaterów – Maks (w tej roli kapitalny Jerzy Stuhr). To był jednak film, w dodatku komedia, a sytuacja zmyślona. Lokalizowanie telefonów komórkowych i ich stały monitoring jest tzw. najprawdziwszą prawdą. Pozostaje pytanie. Użytkowniku telefonu komórkowego – czy teraz naprawdę uważasz, że nikt cię nie obserwuje?
Marcin Kwaśniak

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)