Narkotyki i III Rzesza. "Breaking Bad" może się schować

Narkotyki i III Rzesza. "Breaking Bad" może się schować

Narkotyki i III Rzesza. "Breaking Bad" może się schować
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Adam Bednarek
02.08.2017 15:02, aktualizacja: 02.08.2017 16:52

Najnowszy kinowy hit “Dunkierka” opowiada o losach francuskich i brytyjskich żołnierzy, ewakuowanych z tytułowego miasta. Siły alianckie znalazły się w potrzasku, zepchnięte przez Wehrmacht i ich wojnę błyskawiczną. Ucieczka prawie 340 tys. okazała się sukcesem, ale losy jej i całej wojny mogły potoczyć się inaczej, gdyby Hitler nie zatrzymał swojej armii. Ta jednak tak daleko by nie dotarła, gdyby nie… narkotyki.

“Blitzkrieg był sterowany metamfetaminą. Żeby nie powiedzieć, że blitzkrieg był umotywowany metamfetaminą” - twierdził dr Peter Steinkamp, historyk medycyny.

Raporty służb sanitarnych na temat używania metamfetaminy podczas ataku na Polskę, który zaczął się 1 września i wywołał drugą wojnę światową, wypełniają we fryburskim Archiwum Wojskowym cały segregator - pisał Norman Ohler w książce “Trzecia Rzesza na haju. Narkotyki w hitlerowskich Niemczech”.

Cytowane są w niej listy niemieckich żołnierzy z frontu. W wiadomościach do rodzin zachwalają działanie pervitinu, magicznej tabletki, po której nie chce się spać, ma się energię do działania. Jej głównym składnikiem była właśnie metamfetamina.

Doszło nawet do tego, że narkotyk w niemieckiej armii zastąpił kawę, której zresztą brakowało. A gdy okazało się, że sprawdził się podczas ataku na Polskę, w 1940 roku Wehrmacht zamówił dla wojsk lądowych i Luftwaffe gigantyczną liczbę 35 milionów sztuk tabletek.

Żołnierze nie wyobrażali sobie wojny bez dawki pervitinu. Dowódcy narkotykiem byli zachwyceni. Generał Graf von Kielmansegg zamówił 20 000 sztuk dla swojej 1. Dywizji Pancernej.

Oczywiście była też druga strona medalu. Serce starszych żołnierzy nie wytrzymywało, niektórzy z nich umierali na zawał. Poza tym uzależnienie dawało o sobie znać. Każda przerwa od tabletek kończyła się pogorszeniem samopoczucia i depresją. Żołnierze musieli brać więcej, by poczuć się lepiej.

Skąd takie ilości narkotyków w niemieckiej armii? To konsekwencja przegranej I wojny światowej. Niemcy, tracąc swoje kolonie, nie mieli dostępu do naturalnych surowców. Postawili więc na przemysł farmakologiczny. "Skoro Niemcy nie mogli wydobywać kosztownych materiałów z ziemi, mogli tworzyć inne - równie cenne - w laboratoriach" - pisał Michał Staniul.

“W 1926 roku Niemcy stały na czele krajów produkujących morfinę, były także mistrzem świata w eksporcie heroiny: 98 procent produkcji trafiało za granicę. Od 1925 do 1930 roku wyprodukowano 91 ton morfiny, co stanowiło 40 procent produkcji światowej (...) Niemcy wiedli prym także w produkcji innej substancji: firmy Merck, Boehringer i Knoll opanowały 80 procent światowego rynku kokainy (...) W 1928 roku w samym tylko Berlinie w aptekach zupełnie legalnie sprzedano na receptę 73 kilogramy morfiny i heroiny - czytamy w książce “Trzecia Rzesza na haju. Narkotyki w hitlerowskich Niemczech”.

Obraz
© Wikimedia Commons CC BY | Wikipedia

A w 1937 r. na niemieckim rynku pojawiła się pobudzająca tabletka pervitin. Jej “cudotwórczym” działaniem szybko zainteresowało się wojsko. “Lek” na bazie metamfetaminy, pobudzający organizm i eliminujący senność, był wręcz stworzony dla żołnierzy. A jedna z konsekwencji przedawkowania - agresywny nastrój - na froncie mogła tylko pomóc…

Tak, "Breaking Bad" to przy tym śmieszna bajeczka.

Podczas wojny błyskawicznej, czyli ataku na Francję, każdy kierowca zużywał od dwóch do pięciu tabletek pervitinu dziennie. Nazistowska propaganda zachwalała wolę walki swoich żołnierzy, ale według Ohlera błyskawiczny sukces możliwy był dzięki działaniu pervitinu. Armia miała przeć naprzód, nie tracić czasu na sen, być cały czas w akcji, pobudzona. To było przyczyną sukcesu nazistowskiej siły, która w kilka tygodni podbiła Francję. I gdyby nie wciśnięty przez Hitlera hamulec, pędziłaby dalej.

Być może wódz III Rzeszy nie podjąłby tak fatalnej - dla nazistów - w skutkach decyzji, gdyby nie uzależnienie Göringa od morfiny - przekonuje Norman Ohler.

Dlaczego Hitler wstrzymał zwycięski pochód pancernych dywizji, skoro w Dunkierce miał aliantów na widelcu? Spierają się o to historycy. Jedna z teorii głosi, że Hitler dążył do pokoju z Wielką Brytanią, a wycięcie w pień Brytyjczyków mogłoby pokrzyżować jego plany. Inna sprawa, że nie miał gotowego planu podbicia Wysp. Kolejna zakłada, że kluczowy udział miał w tym uzależniony od morfiny Göring.

Obraz
© Materiały prasowe

Sam Hitler nie dowierzał w sukces wojsk pancernych. A przy tym obawiał się, że pędząca niemiecka armia da się zaskoczyć. Ale w powodzeniu wojny błyskawicznej widział też zagrożenie dla siebie - że utraci nad zwycięskimi generałami kontrolę. Göring, dowódca Luftwaffe, miał podobne złe przeczucia. Tryumf dowódców lądowych mógł oznaczać, że pozycja jego i Hitlera ulegnie osłabieniu. To nie będzie “ich” wojna.

I to właśnie dlatego Göring namówił Hitlera, by “kropkę nad i” w Dunkierce postawiło Luftwaffe atakiem z powietrza. By tak się stało, czołgi Wehrmachtu musiały ustąpić miejsca samolotom. Nie chodziło wyłącznie o zazdrość. Göring był pewny siebie, na skutek działania morfiny, od której był od lat uzależniony. Naprawdę wierzył, że jego piloci dadzą sobie radę, a naród będzie wielbił Luftwaffe. Hitler dał się namówić i wydał rozkaz zatrzymania. W ten sposób miał pokazać, że to on decyduje o losach wojny, a nie generałowie.

Obraz
© newspix.pl

Plany niemieckich sił lotniczych pokrzyżowała jednak pogoda, bo pochmurne niebo utrudniało ataki. A do tego brytyjskimi Spitfire’y poradziły sobie z niemieckimi myśliwcami, zdobywając przewagę w powietrzu. I umożliwiając skuteczną ewakuację z Dunkierki.

Być może to właśnie przez uzależnienie Göringa III Rzesza nie dokończyła dzieła zniszczenia. Ale wcześniej przez uzależnienie żołnierzy Wehrmachtu tak daleko by nie zaszła.

Podejście do pervitinu zmieniło się w 1941 roku, kiedy to nazistowskie ministerstwo zdrowia oficjalnie ograniczyło ilość pervitinu wysyłanego oddziałom Wehrmachtu. Uzależnieni od narkotyku żołnierze potrzebowali dodatkowych bodźców, więc zużycie wcale nie spadło. W grę wchodziły zaś kolejne środki, o których dla WP pisał Michał Staniul:

"W 1944 r. profesor farmakologii z Kilonii Gerhard Orzechowski zaczął prace nad nowym narkotykiem, który miał zwiększyć zdolności bojowe żołnierzy. Tworzony na zlecenie marynarki i służb specjalnych środek D-IX był zamkniętą w postaci gumy do żucia mieszanką kokainy, metamfetaminy oraz oksykodonu. W pierwszej fazie badań Orzechowski sprawdzał go na więźniach obozu koncentracyjnego w podberlińskim Sachsenhausen. Zmuszano ich do maszerowania przez całą dobę w kółko z 20-kilogramowym obciążeniem na plecach. Według świadków, rekordziści pokonywali blisko 90 kilometrów, lecz wielu nieszczęśników mdlało - lub umierało - wcześniej ze zmęczenia. W drugim etapie testów D-IX trafił już do sterników jednoosobowych łodzi podwodnych, których admiralicja chciała wysyłać na praktycznie samobójcze misje u brytyjskiego wybrzeża. Mimo że chemia pozwalała im wytrzymać bez snu nawet po kilka dni, stopniowe osłabienie koncentracji i orientacji przestrzennej wykluczało jakiekolwiek skuteczne działania. Na szczęście dla całego świata, naziści nie zdążyli już udoskonalić swojego wynalazku".

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (30)