Miasiszczew M-50 – wojskowy potwór z ZSRR. Niektórzy uwierzyli, że na pokładzie ma reaktor jądrowy

Miasiszczew M‑50 – wojskowy potwór z ZSRR. Niektórzy uwierzyli, że na pokładzie ma reaktor jądrowy

Miasiszczew M-50 – wojskowy potwór z ZSRR. Niektórzy uwierzyli, że na pokładzie ma reaktor jądrowy
Źródło zdjęć: © Domena publiczna
17.03.2017 16:05, aktualizacja: 19.03.2017 13:09

Zimna wojna przez wiele lat napędzała rozwój technologiczny, szczególnie ten dotyczący wojska i jego uzbrojenia. Zarówno USA, jak i ZSRR, podejmowały mnóstwo prac konstrukcyjnych. Choć nie zawsze kończyły się on wdrożeniem i seryjną produkcją, zazwyczaj skutkowały opracowaniem takich rozwiązań, które potem na wiele lat dawały jednej ze stron przewagę technologiczną. Jednym z przykładów takich konstrukcji jest Miasiszczew M-50 – jeden z pierwszych na świecie prototypów bombowca strategicznego o napędzie odrzutowym.

1 / 4

Trochę historii

Obraz
© Wikimedia Commons - Uznanie Autorstwa CC BY

Prace nad samolotem ruszyły w roku 1955 i po dwóch latach ukończono pierwszy egzemplarz testowy. Nietypowa, potężna - jak na ówczesne czasy - budowa kadłuba wprowadziła w błąd redaktorów amerykańskiego magazynu Aviation Week. W wydaniu z 1 grudnia 1958 uznali oni bowiem rosyjską konstrukcję jako w pełni gotowy do lotu samolot o napędzie nuklearnym. Dopiero po czasie okazało się, że artykuł był naciąganiem faktów, a opisywana maszyna – widziana przez wielu obserwatorów – to Miasiszczew M-50.

2 / 4

Sowiecki postrach

Obraz
© Wikimedia Commons - Uznanie Autorstwa CC BY

Sama maszyna, przynamniej w założeniach, miała stać się sowieckim postrachem na niebie. Potężny samolot, dzięki wyposażeniu go w cztery silniki turboodrzutowe, miał być zdolny do przenoszenia broni jądrowej z prędkością ponaddźwiękową. Nawet jak na współczesne czasy, prędkość maksymalna bombowca wynosząca blisko 1950 km/h robi spore wrażenie. Prędkość przelotowa była niższa i wynosiła 1500 km, jednak nawet wówczas dystans z Moskwy do Londynu samolot pokonałby w zaledwie 1h i 45 minut. Zasięg lotu wynosił około 7300 km przy pełnym obciążeniu i rósł do 13000 km z ładunkiem 5000 kg - to wystarczyłoby, aby z terytorium Rosji dotrzeć na USA i zrzuć bomby atomowe. Loty miały się odbywać na wysokości nie niższej niż 14000 metrów.

3 / 4

Wyzwanie inżynierskie

Obraz
© Wikimedia Commons - Uznanie Autorstwa CC BY

Mimo sporych chęci i ogromnego zapału inżynierów, ZSRR miało spore problemy z budową. Inżynierowie stanęli przed zadaniem stworzenia naprawdę potężnej maszyny, nie posiadając jak do tej pory stosownego doświadczenia i wiedzy. Rosja nadal nie odtajniła wszystkich informacji związanych z M-50, jednak ponad wszelką wątpliwość wiadomo, że największym problemem stanowiły silniki. Miasiszczew M-50 mierzył 57,5 metra długości, ponad 35 metrów szerokości, a jego powierzchnia skrzydeł liczyła niespełna 291 m2. Maksymalna masa startowa wynosiła aż 200 tys. kilogramów (w pełni zatankowany i uzbrojony samolot), a to wymagało odpowiednio mocnych silników. Zakładano, że użyte zostaną cztery mocne jednostki Zubets RD-16-17 o ciągu 181 kN każdy. Niestety, inżynierowie z biura konstrukcyjnego otrzymali do dyspozycji jedynie napęd Dobrynin VD-7F sile ciągu 137 kN oraz Dobrynin VD-7 o ciągu 110 kN. Silników Zubets nie udało się ukończyć w terminie. To było stanowczo za mało, aby samolot miał osiągnąć cele konstrukcyjne. Podczas pierwszego lotu w roku 1959 okazało się, że maszyna z ledwością jest w stanie przekroczyć prędkość 1000 km/h, a zasięg jest daleko poniżej oczekiwań wojskowych. Bardzo ciekawe było natomiast mocowanie silników. Dwie mocniejsze jednostki przymocowano klasycznie pod skrzydłami, jednak pozostałe dwie umieszczono na krańcach skrzydeł – tam, gdzie współcześnie mocowane są winglety (wygięte końcówki) w samolotach pasażerskich.

4 / 4

M-52

Obraz
© Wikimedia Commons CC BY-SA | Alex Beltyukov - RuSpotters Team / www.airliners.net

Wojsko nie było zadowolone z samolotu, jednak mimo wszystko postanowiono kontynuować prace nad modelem M-52, który doczekał się zarówno mocniejszych silników, jak i sporych zmian konstrukcyjnych. Los M-52 był jednak bardzo krótki. Maszyna nigdy nie wzbiła się nawet w powietrze, ponieważ ówczesny premier ZSRR Nikita Chruszczow postawił na rozwój broni balistycznej i program kosmiczny. Dalsze finansowanie programu uznano za bezcelowe, wobec możliwości jakie niosą ze sobą międzykontynentalne rakiety i możliwość walki w kosmosie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (52)