Windows 10 szpieguje na potęgę? Wysyła dane nawet kiedy mu tego zabronisz

Windows 10 szpieguje na potęgę? Wysyła dane nawet kiedy mu tego zabronisz

Windows 10 szpieguje na potęgę? Wysyła dane nawet kiedy mu tego zabronisz
Źródło zdjęć: © flickr / download.net.pl / CC
25.09.2015 10:18, aktualizacja: 25.09.2015 11:09

Windows 10 to system, który został bardzo pozytywnie przyjęty przez użytkowników. Zapewne dlatego, że naprawił karygodne błędy, jakie zrobił Microsoft konstruując systemy 8 i 8.1. Mimo to, dziesiątka jest krytykowana za „szpiegowanie” użytkowników, podejrzaną aktywność w tle i zbieranie zbyt dużej liczby informacji na temat użytkowników. Ile jest w tym prawdy?

Zacznijmy od tego, że niektóre rozwiązania firmy są dosyć kontrowersyjne. Okazuje się, że nawet jeśli nie zaktualizowaliście swojego Windowsa 7 lub 8 z jakichkolwiek przyczyn, najprawdopodobniej i tak macie go na swoim komputerze. Windows 7 oraz 8 ściąga folder z nowym systemem (o rozmiarze nawet do 6 gigabajtów) także wtedy, gdy nie wyraziliśmy żadnego zainteresowania instalacją najnowszego Windowsa. Czemu? _ Na wszelki wypadek. _ Wykasowanie ściągniętych danych nic nie da, bo... zostaną one pobrane ponownie. Firma tłumaczy swoje działanie troską o wygodę użytkowników w sytuacji, kiedy w końcu zdecydują się oni na instalację Windows 10. Bo co do tego, że prędzej czy później się zdecydują, Microsoft nie ma najmniejszych wątpliwości.

Oprócz tego Windows 10 _ „podkrada” _ nasz internet aby dostarczyć aktualizacje innym użytkownikom – o tym pisaliśmy w tym artykule. Wygląda na to, że Microsoft jest nadopiekuńczą korporacją, która sama rzuca sobie kłody pod nogi - mając na celu przyniesienie korzyści sobie i konsumentowi, w rzeczywistości sieje zamęt, wywołuje niepewność i panikę.. A jeśli do tego dorzucić podejrzane przechwytywanie danych o użytkownikach nawet kiedy nie wyrażają na to zgody, może zrobić się naprawdę nieprzyjemnie.

Microsoft jest bardzo zainteresowany naszymi danymi – mowa o ustawieniach sieciowych, ustawieniach systemu, danych na temat konta, naszej aktywności w chmurze itp. Na dobrą sprawę zbieranie informacji o użytkowniku nie jest wcale w tych czasach jakąś nowością, każdy musi sobie uświadomić, że nasze „poufne”. informacje są na bieżąco zbierane przez dostawców przeróżnych usług. Czy to Google (wyszukiwarka, system Android, Google Now, mapy), Apple (Siri, mapy), Facebook czy Microsoft – każdy stosuje tę samą praktykę. Producent najpopularniejszych systemów operacyjnych dla komputerów - jak mogłoby się zdawać - interesuje się nami jednak wyjątkowo mocno i nie pyta nas o zgodę. Inaczej jest w przypadku np. Facebooka, który podgląda nas tylko w obszarze swojego serwisu, a inaczej w przypadku dostawcy systemu operacyjnego, na którym wykonujemy wszystko – przeglądamy internet, słuchamy muzyki, oglądamy filmy, logujemy się do naszego banku, rozmawiamy ze znajomymi, pracujemy, zgrywamy nasze zdjęcia i filmiki itp.
Pojawiły się doniesienia, że Microsoft rejestruje wszystko co wprowadzamy za pomocą klawiatury, a także rejestruje próbki dźwięku z kamer i mikrofonów i przesyła to wszystko do swoich serwerów.

Portal _ Ars Technica _ przeprowadził analizę tego, co wypływa z naszego sprzętu do centrali Microsoftu. Niektóre wyniki nie są pocieszające. Okazuje się bowiem, że nawet jeśli zabronimy dziesiątce „plotkowania” na nasz temat, ta i tak będzie wciąż przesyłała niektóre dane na swoje serwery. Na portalu można przeczytać, że Windows 10 okresowo wysyła dane do Microsoftu (na serwer _ ssw.live.com _), który wydaje się być używanym do obsługi OneDrive’a i kilku innych Microsoftowych usług. System transmituje informacje na ten serwer nawet wtedy, kiedy usługa OneDrive jest wyłączona. Najbardziej prawdopodobnym wytłumaczeniem jest przekazywanie danych odwołujących się do telemetrii. Jednak znowu pojawia się niewiadoma – ustawienia telemetrii były wyłączone, więc co tak naprawdę trafia do serwerów firmy?

W sieci zawrzało, pojawił się niepokój bo oczywiście solą w oczach jest świadomość, że ktoś nas _ „szpieguje” _. Biorąc pod uwagę liczbę codziennych operacji jakie wykonujemy na komputerze, można naprawdę się przerazić. Tu należy zwrócić uwagę na to, że Microsoft sam sobie zawinił, bo – jak zwykle – ma ogromne problemy z komunikacją. Tak więc albo milczał albo odwracał kota ogonem nie mówiąc o żadnych konkretach. To tym bardziej zdenerwowało użytkowników, którzy zaczęli panikować, spekulować i wysuwać zbyt daleko idące wnioski. Nikt jednak do tej pory nie udowodnił tego, co dokładnie jest wysyłane na serwery firmy, tak więc nie można stawiać zbyt poważnych zarzutów.

Z tym, że firmy zbierają dane na nasz temat trzeba się pogodzić. Według wielu internautów, korzystanie z Windowsa 10 jest _ jawnym pogwałceniem swojej prywatności i to na własne życzenie _. Jak wygląda to w rzeczywistości? Faktem jest to, że system Windows z produktu przekształcił się w usługę, zatem konieczna jest komunikacja między serwerem producenta a komputerem. Należy też zwrócić uwagę na to, że jest to uniwersalna platforma zintegrowana z obszaren IoT (Internet Rzeczy), mobilną wersją dla smartfonów, desktopem itp., oferującą rozwiązania chmurowe (OneDrive, Cortana) co jest konieczne do funkcjonowania Windowsa 10 w takiej postaci, jak teraz - czyli przesyłającej na bieżąco dane między sprzętem a serwerem. Nie można ustalić konkretnie jakie dane wypływają z naszego komputera (takie informacje posiada jedynie sam Microsoft), zatem nie można mówić o tym czy są to informacje poufne czy nie. Wiadomo przecież, że w tej chwili najdroższa i najbardziej wartościowa dla różnych producentów czy usługodawców
jest właśnie informacja o konsumencie. Więc czy kogoś to jeszcze dziwi?

Oczywiście większość danych, zbieranych automatycznie przez najnowszy system Microsoftu, służy dopasowywaniu reklam do naszych preferencji. Nie każdy musi uważać, że jest w tym coś złowrogiego, ale przyznać trzeba, że analiza wszystkiego, co robimy na komputerze to jednak trochę inna para kaloszy, niż śledzenie naszej działalności w konkretnym serwisie internetowym. Na szczęście tego śledzenia można poniekąd uniknąć, ale - jak już wspomnieliśmy - nie całkowicie. Jeżeli dopiero będziecie instalować Windowsa 10, nie gódźcie się na "instalację ekspresową". Będziecie wtedy mogli już na wstępie wyłączyć dostęp poszczególnych programów do danych lokalizacji i wyłączyć asystentkę wyszukiwania Cortanę (która, chociaż może być użyteczna, zbiera jednocześnie informacje o wszystkim, czego i gdzie szukamy).

Po zainstalowaniu systemu poszczególne opcje znaleźć można na aż trzynastu (!) ekranach w sekcji Ustawienia *> *Prywatność. Warto tu powyłączać wszystko, co do czego nie mamy absolutnej pewności, że jest nam potrzebne.

Jeśli rzeczywiście wierzysz w to, że Microsoft wykonuje jakieś tajne praktyki związane z danymi użytkownika, należy nie korzystać z konta Microsoft (zapisującego informacje w chmurze), a konta tradycyjnego czy też możesz skorzystać z odpowiednich programów, które utrudnią wymianę danych między komputerem a serwerami Microsoftu. Ponieważ ustawienia prywatności w Windowsie 1. są porozrzucane po wielu miejscach, ciężko je wszystkie znaleźć i wyłączyć. Istnieją programy - np. O & O Shut Up - które zbierają wszystkie je w jednym miejscu i informują o tym, czy dane ustawienie jest zalecane, zalecane warunkowo (czyli chronią prywatność, ale ograniczają funkcjonalność), czy też są może niewskazane.

W każdym razie i tak nie ma się co bać i nie ma powodów do paniki. Instalacja Windowsa 10 jest dobrowolna, system jest sprawny i stabilny, z pewnością sprawuje się zdecydowanie lepiej niż poprzednia odsłona okienek. Nie dowiemy się do końca co tak naprawdę przesyła sobie producent, ale może jednak warto przyjąć, że nie są to informacje, które w jakikolwiek sposób mogłyby godzić w naszą prywatność.

_ SŁK - Wirtualna Polska _

Źródło artykułu:WP Tech
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (244)