Można spokojnie stwierdzić, że Mars jest planetą czynnie eksplorowaną i badaną, ale obecnie dzieje się to tylko za sprawą różnego rodzaju łazików oraz obserwacji z kosmosu. NASA stwierdziła, że potrzeba jeszcze czegoś innego.
Łaziki takie jak Curiosity mają wiele zalet i co najmniej jedną wadę – nie są w stanie zbyt skutecznie rozejrzeć się i spojrzeć nieco dalej. Mogą wprawdzie wjechać na jakieś wzniesienie, ale to czasami bywa trudne technicznie, a poza tym – zajmuje sporo czasu. Dlatego należące do NASA Jet Propulsion Laboratory opracowało koncepcję niedużych, latających dronów, które towarzyszyć będą łazikom i pozwolą ich operatorom (stacjonującym oczywiście na Ziemi) rozejrzeć się i zdecydowanie lepiej zaplanować trasę na marsjańskim terenie. Z jednej strony pozwoli to wybrać drogę, która będzie łatwiejsza do przebycia, a co za tym idzie - szybsza, a z drugiej umożliwi dokładniejsze przypatrzenie się okolicznemu terenowi pod kątem intrygujących obiektów do badań.
Drony mają mieć postać niedużych, latających helikopterów – rozpiętość śmigieł wynosi około 1 metra. Prototypy przechodzą już pierwsze testy na Ziemi. Ich celem jest sprawdzenie, czy maszyny poradzą sobie w warunkach panujących na Czerwonej Planecie. Na razie na podstawie tych testów NASA oblicza, że drony będą w stanie każdego dnia pokonać trzy razy dłuższą trasę niż to, co może zaoferować pojazd naziemny. Dzięki temu dobrze sprawdzą się w roli "zwiadowców" dla tych prawdziwych laboratoriów badawczych poruszających się na kołach.
Polecamy w wydaniu internetowym chip.pl: Najpopularniejsze hasła w 2014 roku są jeszcze gorsze, niż się wam wydaje