Jak saperzy rozbrajają bomby?

W wiadomościach często pojawiają się informacje o tym, że przy budowie nowego budynku, wymianie rur czy wykopach robotnicy znajdują bomby i niewybuchy. Co się z nimi dzieje? Co robią z nimi wojskowi saperzy, którzy są wzywani na miejsce? Czy rzeczywiście rozbrajają bomby z czasów II wojny światowej?

Jak saperzy rozbrajają bomby?
Źródło zdjęć: © PAP | Adam Warżawa
Bolesław Breczko

26.05.2017 | aktual.: 28.05.2017 09:47

Popularne, ale błędne przekonanie jest takie, że bomby zazwyczaj się rozbraja. Wpływ na to mają w dużej mierze amerykańskie filmy, w których spocony z nerwów policjant lub saper drżącą ręką przecina czerwony kabel na 3 sekundy przed eksplozją. W praktyce ładunków wybuchowych prawie nigdy się nie rozbraja, a neutralizuje czyli wysadza w powietrze. Zwłaszcza w przypadku długo leżących w ziemi niewybuchów. Takie bomby mogą teoretycznie wybuchnąć w każdej chwili, więc dodatkowe majstrowanie przy nich jest wyjątkowo niebezpieczne.

Obraz
© PAP | Jakub Kaczmarczyk

Patrol saperski wezwany na miejsce znalezienia niebezpiecznego ładunku, tak jak w przypadku niewybuchu znalezionego podczas budowy metra w Warszawie, nigdy nie będzie próbował zneutralizować ładunku na miejscu. Saper najpierw oczyści teren, rozpozna ładunek, a następnie przeniesie go do specjalnego pojemnika w samochodzie saperskim. O bezpieczeństwo sapera dba specjalny kombinezon, który chroni przed odłamkami, temperaturą, wysokim ciśnieniem i falą uderzeniową, w dużej mierze ograniczając urazy, które mogą powstać przy eksplozji bomby.

Obraz
© PAP | Jerzy Undro

Niewybuch, gdy już znajdzie się w bezpiecznym "sejfie", przewożony jest na poligon wojskowy. Tam obkładany jest materiałem wybuchowym (trotylem), który jest następnie odpalany przez saperów z bezpiecznej odległości. Tym sposobem zostaje zneutralizowany. Czasem zdarza się, że w jednym miejscu saperzy znajdują całe arsenały, na które składają się bomby, pociski, miny i amunicja. Wtedy z całego zbioru układa się kopiec, tak aby wszystko wysadzić w powietrze za jednym razem.

Komentarze (53)