Hillary Clinton ujawni całą prawdę o UFO. Czyli... co dokładnie?

Hillary Clinton ujawni całą prawdę o UFO. Czyli... co dokładnie?

Hillary Clinton ujawni całą prawdę o UFO. Czyli... co dokładnie?
Źródło zdjęć: © PAP/EPA Tannen Maury / Wikimedia Commons - George Stock - Domena Publiczna
21.01.2016 13:00, aktualizacja: 21.01.2016 15:18

NASA nas oszukuje czy nie? Na świecie jest mnóstwo zwolenników tej pierwszej teorii, mówiącej o rzekomym utajnianiu przez Amerykańską Agencję Kosmiczną i inne organizacje danych i faktów dotyczących życia pozaziemskiego. Dotyczy to nie tylko wizyt przedstawicieli obcej cywilizacji na Ziemi, ale także obecności sprzyjających życiu warunków na Marsie, fałszowanych zdjęć, tajemniczych wypraw itp. Są i tacy, którzy sądzą, iż… NASA w kosmicznych eskapadach na Czerwoną Planetę odwiedza swój tajemniczy obóz, w którym morduje rdzennych mieszkańców planety.

Przyjrzyjmy się zasadności i wiarygodności pewnych faktów - co stało się w Roswell, kiedy rzekomo statek kosmiczny obcych roztrzaskał się na Ziemi? Dlaczego Amerykanie porzucili prace nad swoim latającym spodkiem? Czy w Strefie 5. rzeczywiście "kroi się" ufoludki? Jakie prace prowadzi się w supertajnej bazie USA na pustyni w Nevadzie? Na te (i pewnie wiele innych pytań) odpowiedzieć chce Hillary Clinton.

– Zamierzam się tym zająć. Myślę, że mogliśmy być odwiedzani (przez UFO – przyp. red.) już wcześniej. Nie wiemy tego na pewno – stwierdza amerykańska kandydatka na urząd prezydenta USA. Clinton mówi wprost, że wierzy w istnienie UFO. – Tak, mam zamiar poznać całą prawdę – powiedziała w jednym z wywiadów. Hillary chce także odwiedzić tzw. Strefę 51 w stanie Nevada. W tym momencie warto przypomnieć, że podczas wieczornego programu Jimmy'ego Kimmela w roku 2007. ówczesny prezydent stanów Bill Clinton przyznał, że zrewidował rząd pod kątem informacji na temat Strefy 51 i Roswell. Przyznał, że nie znalazł kompletnie żadnych dowodów na potwierdzenie jakiejkolwiek obecności przybyszy z innych planet na Ziemi.

–. Jeśli kiedykolwiek zostalibyśmy odwiedzeni, nie byłbym zdziwiony. Mam tylko nadzieję, że to nie wyglądałoby jak w „Dniu Niepodległości” (film traktuje głównie o inwazji obcych na USA) – powiedział były prezydent.

Żartobliwy ton Billa Clintona raczej nie wskazuje na poważną rozmowę. Hillary z kolei wydaje się być stanowcza. Kandydatka na urząd prezydenta przyznaje, że po części jej zainteresowanie tematem pojawiło się za sprawą szefa jej kampanii, Johny'ego Podesta. Mężczyzna wcześniej był bardzo aktywny w temacie UFO, także na platformach społecznościowych. W sieci umieścił bowiem tweeta, w którym przyznał, że za największą swoją porażkę w roku 2014 uważa nieujawnienie dokumentów świadczących o wizytach „ufoludków” na naszej planecie.

Obecnie konto jest używane przez Briana Deese, aktualnego doradcę prezydenta Baraacka Obamy.

Badania Uniwersytetu w Chicago wskazują, że 60 proc. Amerykanów wierzy w istnienie UFO (10 proc. „przyznaje”, że widziało je na własne oczy). Powstaje zatem pytanie: Hillary Clinton naprawdę wierzy w UFO i naprawdę ma zamiar zając się tematem, czy jedynie liczy na głosy wspomnianych 60 proc. Amerykanów podczas nadchodzących wyborów? Zawsze może się okazać, że sprawa zostanie obrócona po wyborach w żart, ale na uwagę zasługuje fakt, że Amerykanie już kiedyś ujawnili, że były prowadzone prace nad budową spodka. Miało to miejsce w październiku 2012 roku i dotyczyło badań rozpoczętych ponad 60 lat wcześniej w 1950 roku. Inne raporty traktowały o pracach z 1959 roku.

Obraz
© (fot. AVRO)

W 196. roku na Dealey Plaza w Dallas podczas zamachu zginął prezydent USA John F. Kennedy. Wielbiciele teorii spiskowych podnoszą, że Kennedy został zabity, ponieważ chciał ujawnić „cała prawdę na temat UFO”. Idąc tym tropem moglibyśmy utworzyć łańcuszek wydarzeń, którego główną teorią byłby fakt, że X lat wcześniej Stany Zjednoczone kombinowały ze spodkami, a jako że Kennedy miał (podobno) wiedzę dotyczącą badań, nowoczesnych technologii stosowanych w prototypach supernowoczesnych samolotów zwiadowczych itp., musiał "zniknąć". Może sprawy zaszły za daleko i Kennedy chciał rzeczywiście zabrać głos? Ale to nadaje się bardziej na scenariusz filmu science-fiction niż na poważną dysputę dotyczącą pomysłów pani Clinton.

Tajemnica Roswell i tajna baza Amerykanów

Hillary chce zając się tematem wspomnianej Strefy 51 i tajemnicą Roswell. O czym mowa? Strefą 51 nazywana jest amerykańska baza wojskowa, która została zbudowana w 1951 roku (rok po rozpoczęciu prac nad „ziemską wersją kosmicznego spodka”) dla Centralnej Agencji Wywiadowczej (czyli CIA). Co ciekawe, do roku 2001 rząd USA utrzymywał, że taki obiekt nie istnieje. W tymże roku George Bush jedynie napomknął o „terenach operacyjnych położonych przy jeziorze Groom”. Dopiero 12 lat później, w 2013 roku, CIA wydała oświadczenie dotyczące obiektu. Znajduje się on na pustyni, w pobliżu kraterów powstałych podczas testów atomowych. Na jego terenie znajduje się np. jeden z najdłuższych pasów startowych na świecie - jego długość wynosi około 9,5 km. Droga przebiega m.in. przez wyschnięte jezioro Groom. Około roku 200. powstał kolejny pas – krótszy, o długości 5,5 km. Dla porównania, długości pasów startowych warszawskiego Okęcia wynoszą 3,6 km oraz 2,8 km.

Pozostając w temacie lotnictwa, przestrzeń powietrzna nad i w okolicach bazy jest jednym z najściślej i najlepiej strzeżonych obszarów powietrznych w całym USA i na świecie. Mówi się, że jej powierzchnia wynosi mniej więcej tyle, ile obszar zajmowany przez Szwajcarię (ponad 40 tys. km kwadratowych). Skonstruowano tam samoloty wojskowe, m.in. SR-71 Blackbird, B-2 Spirit, F-117 Nighthawk i B-1 Lancer. Prowadzono również badania technologii i broni produkowanej za "żelazną kurtyną" przejętej różnymi drogami przez Amerykanów - między innymi samolotów MiG. Wydawałoby się, że w temacie „tajemniczej” Strefy 51 wszystko zostało powiedziane, ale liczba teorii spiskowych na temat tego, co Amerykanie wyprawiają na pustynnych terenach jest chyba dłuższa od listy pracowników rządu USA. W Strefie 51 (oficjalna nazwa obiektu to Air Force Flight Test Center, Detachment 3) podobno przetrzymuje się istoty pozaziemskie, prowadzi się na nich badania, krzyżuje je z ludźmi i tak dalej, i tak dalej. Chętni pogłębienia
tematu mogą przeczesać serwis YouTube, który puchnie od filmów, które rzekomo przedstawiają eksperymenty na kosmitach przeprowadzane w Strefie, przelatujące w okolicy spodki i wiele innych - mniej lub bardziej wiarygodnych - materiałów.

Obraz
© (fot. ufoverse)

Przybysze pochodzą rzekomo z obiektu, który w 1947 roku rozbił się w Roswell –. i w tym momencie pojawia się zagadnienie numer dwa, o którym wspomina Clinton. Incydentu w Roswell nie należy w stu procentach uważać za chore wymysły rzekomych świadków zdarzenia. Relacje naprawdę sporej liczby niepowiązanych ze sobą osób na temat wypadku pojazdu obcych są w dużej mierze zgodne ze sobą.

W samej Strefie 51 podobno powstał też (rzekomy) hipersoniczny samolot Aurora, osiągający kilkukrotną wartość prędkości dźwięku (dla przypomnienia, ta wynosi około 340 m/s, czyli 1225 km/h). Rząd USA ma według plotek posiadać do 30 sztuk Aurory, z których każda kosztowała 8 miliardów dolarów (30 x 8 = 240 miliardów dolarów, czyli prawie... bilion złotych). Do tego podobno Amerykanie pracują nad broniami energetycznymi, manipulowaniem pogodą a nawet... podróżom w czasie. Cóż, ludzka wyobraźnia nie zna granic, ale póki nic nie jest – i długo nie będzie – oficjalnie potwierdzone, nie będziemy negować tych spekulacji. Prawdą natomiast jest wspomniany już latający spodek skonstruowany ludzkimi rękoma. W materiale _ To już 50 lat, od kiedy NASA… okłamuje nas w sprawie Marsa? _ o „bajkach” i teoriach spiskowych wymyślanych przez Amerykanów, możemy wyczytać, że zdaniem wielu osób
przypadkowo sfotografowane latające spodki, nie są plamami na obiektywie czy przelatującym ptakiem, a prawdziwymi statkami powietrznymi. Z tą różnicą, że statki te mają należeć do amerykańskiego rządu i służyć w kosmicznych „krucjatach”. (właśnie przy okazji tych rewelacji często mówi się o tym, że ludzie mordują na Marsie kosmitów).

Amerykański latający spodek

Kanadyjska firma Avro prowadziła na zlecenie USA prace nad naddźwiękowym samolotem, który do złudzenia kształtem przypominał „latający talerz”. W odtajnionych archiwach pochodzących z 195. roku znalazły się schematy pojazdu pionowego startu o zasięgu niemal 2000 km i rozwijającego prędkość 4 machów. Konstrukcja maszyny miała umożliwiać jej loty na pułapie stratosfery – 30 km wysokości. Dokumenty traktują także o pomyślnym przebiegu prac, ale kiedy przyszedł czas na sprawdzian, samolot okazał się kompletną porażką konstrukcyjną. Ledwo rozwinął prędkość 30 km/h, a unosił się... tuż nad ziemią. W 1961 roku projekt co prawda został zamknięty, ale nie wiemy czym zajmują się Amerykanie w tej chwili...

Obraz
© (fot. USAF)

No i pojawia się mnóstwo pytań i wykluczających się teorii – czy ludzie z Roswell widzieli testy spodka Amerykanów? Czy świadkowie „przelotów UFO” fotografowali właśnie ten samolot? Przecież on ledwo był w stanie wzbić się w powietrze. Czy w takim razie NASA i siły USA rzeczywiście kłamią? Puszczając delikatnie oko, podsumujmy - Pani Clinton, liczymy na panią!

_ Sebastian Kupski _

Źródło artykułu:WP Tech
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)