Essentio - Esencja mocy i stylu
Pamiętacie minikomputerek Nova P22 Asusa? Był fajny. Nadawał
się na centrum multimedialne w domu czy tez komputer do biura, dla
sekretarki. Wszystko rozbijało się o stosunkowo słabą kartę graficzną.
Essentio jest inny
To pełnokrwista maszyna zamknięta w niewielkiej, stylowej obudowie. Wielbiciele wielkich, szarych skrzyń z blachy widząc Essentio na moim biurku prychali pogardliwie - O, znów jakiś komputer dla blondynki, do odbierania poczty. Mina rzedła im, gdy czytali specyfikację techniczną.
Ale zacznijmy od obudowy. Asus poszedł po całości, obudowa wykonana jest z czarnego jak bezksiężycowa noc plastiku. Firma uległa modzie na gładkie i błyszczące powierzchnie. Essentio odbija w sobie otaczający świat jak lustro, a pozycja w której pracuje przywołuje skojarzenia z Obeliskiem, który pojawił się w filmie Odyseja Kosmiczna 2001. Nie mniej nasz komputerek jest znacznie mniejszy, a i nie jest tak „ostro ciosany”. W bryle dominują łagodne łuki. Ktoś naprawdę się postarał by komputer Asusa zdobił wnętrze w którym stoi.
Nieliczni próbowali po tych informacjach znaleźć jakiś słaby punkt tej konstrukcji. Najprzebieglejsi zaczepnie pytali - Jak zaczniesz coś robić to na pewno włączą się te wszystkie wiatraki w środku i komputer zacznie unosić się nad biurkiem na poduszce powietrznej! I to tez nie jest prawdą. System chłodzenia Essentio jest, nie waham się użyć tego słowa - genialny. Komputer najgłośniejszy jest w momencie startu, gdy testuje swoje podzespoły. Przez 2 sekundy słychać jak szumią wiatraki na pełnej mocy. I nie jest to ryk startującego AN-24. Potem bardzo trudno zmusić komputer by zawarczał z podobną mocą.
Próbowałam wszystkiego. Od testów Cinebench, przez enkodowanie filmów z DVD do H.264, po SETI@home. Przy pełnym obciążeniu obu rdzeni, przez 72 godziny przeliczania próbek z radioteleskopu w Arecibo, Essentio nie był głośniejszy od mojego służbowego NEC’a z Athlonem64. W zasadzie w otoczeniu biurowym był niesłyszalny. Gdyby nie jarząca się wściekłym błękitem szczelina napędu optycznego ciężko było się domyśleć, że komputer działa.
Jednoczesne uruchomieni SETI, Handbreak’a z H.264 i Cinebench’a powodowało jedynie spowolnienie operacji wykonywanych przez te programy. Ale to naturalne, SETI pożerało praktycznie całą moc obu rdzeni procesora. By inne programy mogły działać musiało „oddawać” część czasu procesora na ich potrzeby. A wiatraki nadal leniwie przepychały powietrze przez Essentio.
W domowym zaciszu, szczególnie nocą można było usłyszeć różnicę w prędkości obrotowej wentylatorów. Jednak mimo to było wielokrotnie cichsze od typowej blaszanej skrzynki wyjącej swoimi szybkoobrotowymi wiatrakami. Szum wentylatorów Essentio jest nie dość że kilkakrotnie cichszy, to jest w niższej tonacji. Przyjemniejszej dla ucha. Przypominał mi mojego starego 17 calowego iMaka z procesorem Core2Duo 1.83GHz. Ach, gdyby, bez większych sztuczek, można było na Essentio postawić MacOS X... Nic, rozmarzyłam się. Przepraszam.
Wracając do Essentio. To kompletny zestaw, z równie błyszczącą klawiatura i myszą oraz... pilotem. Tym razem nie jest to wielgachne monstrum, jak w Nova. Zdecydowanie przyjemniejszy w użyciu, mniejszy, bardzo płaski, a jednocześnie tak samo skuteczny jak typowy pilot od Windows Media Center. Całość sprawuje się doskonale, maszyna jest na tyle wydajna, że można grać nie tylko w Pasjansa. Jako centrum domowych multimediów sprawuje się również doskonale. Maszyna do renderingu 3D czy stacja robocza do grafiki lub półprofesjonalnej obróbki cyfrowego wideo, to też nie jest zbyt duże wyzwanie dla Essentio. A ponad to jest to naprawdę ładny i cichy komputer. Czego więcej potrzeba?
Większość malkontentów, po obejrzeniu komputerka, odchodziła od mojego biurka pokonana przez Essentio. Mimo to, że jednego argumentu nie potrafiłam zbić ani ja, ani Essentio - Domyślacie się - Chodzi o cenę.
Moja konfiguracja kosztowała prawie 4 800zł, czyli niebezpiecznie blisko 20” iMaka z C2D 2.66GHz. Nie mniej, w mojej skromnej ocenie Essentio wart jest każdej wydanej na niego złotówki. Choć za podobną cenę moglibyśmy złożyć wielokrotnie silniejszego blachopotwora. Ale także wielokrotnie większego. Nie zapominajmy, że Essentio to komputer klasu miniPC, a nie typowy desktop. Za miniaturyzację i 'dizajn' trzeba zapłacić. Jeśli zrezygnujemy z napędu Blu-Ray RW na rzecz DVD-RW, zadowolimy się 2GB RAM i dyskiem 320GB Essentio może być nasz za około 2800 złotych.
ładna, wręcz piękna obudowa. Z małym wyjątkiem - niebieskie "dresoświatełko" którego nie potrafiłam wyłączyć;
spora moc obliczenowa, mimo miniaturowych rozmiarów;
wydajna karta graficzna;
cichy system chłodzenia;
odpustowe podświetlenie szczeliny napędu optycznego;
monika@tech
[k-o]