Dlaczego filmy 3D są takie słabe?

Dlaczego filmy 3D są takie słabe?

Dlaczego filmy 3D są takie słabe?
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos
28.06.2012 13:14, aktualizacja: 29.06.2012 08:28

Dlaczego, mimo pozytywnego nastawienia, po wyjściu z seansu 3D mam nieodparte poczucie, że przepłaciłem?

Do dzisiaj całkiem miło wspominam oglądane w kinie "Oszukać przeznaczenie 4". Film, choć wyświetlany na początku zalewu trójwymiarowych produkcji, oferował gwoździe lecące prosto na nas spod kół pędzących samochodów i sceny, do których aż chciało się wyciągnąć rękę. Niestety czasy takich efektów się skończyły i to, co dzisiaj pokazują nam w kinach, to właściwie film dwuwymiarowy tylko z lekkim efektem głębi. Do tego musimy go oglądać w średnio wygodnych okularach. A przecież technologia kręcenia filmów 3. rozwija się, a nie cofa. Za dowód może tu posłużyć najnowsze dzieło Ridleya Scotta - "Prometeusz". Miałem okazję obejrzeć ten film, będąc niedawno w Anglii i... pozwolę sobie zacytować: "nie idźcie tą drogą". Gdy w lipcu prequel historii "Obcego" wejdzie do polskich kin, polujcie na bilety 2D, a seanse 3D omijajcie szerokim łukiem - nie warto.

Obraz
© (fot. Materiały prasowe)

Ciekawostką jest, że podobną do mojej opinię wyraził niedawno w portalu CNET Steve Schklair - prezes 3ality - firmy, która stoi za najnowszą technologią tworzenia filmów 3D. Kamery 3ality zostały wykorzystane ostatnio w dwóch produkcjach: nowym Spider Manie i... Prometeuszu. Schklair tłumaczy przy okazji dlaczego efekty głębi wypadają w nowych filmach tak mizernie. Pierwsze produkcje trójwymiarowe rzeczywiście oferowały dodatkowe wrażenia, które uzasadniały wysoką cenę biletu. Szybko jednak podniosły się głosy, że oglądanie filmów 3. szkodzi zdrowiu. Oskarżenia te zostały zresztą poparte udokumentowanymi przypadkami omdleń i silnych bólów głowy z całego świata. W świetle nasilających się oskarżeń producenci zrezygnowali z wykorzystywania pełni możliwości, jakie oferowała nowa technika.

Inwestycja w technologię 3. musiała się jednak jakoś zwrócić, nikt więc nie widział powodu żeby rezygnować ze sprzedaży droższych biletów na seanse, które oferowały "głębsze doznania". A że te doznania często nie przebijają nawet trójwymiarowych komiksów "Kaczora Donalda" sprzed kilkunastu lat, to już można przemilczeć - na wszelki wypadek zrobi się jeden seans 2D w tygodniu, aby można było odesłać na niego wszystkich malkontentów. Tymczasem, jak podkreśla prezes 3ality, technologia poszła do przodu i można powrócić do kręcenia prawdziwie trójwymiarowych filmów bez żadnego zagrożenia dla życia i zdrowia widzów. Producenci wolą jednak dmuchać na zimne. Mimo techniki 3ality, która pozwala wykorzystać do 4 proc. szerokości ekranu, aby stworzyć efekt głębi (przy czym już 2 proc. wystarczy dla uzyskania niezłego efektu), najnowsze filmy akcji wykorzystują zaledwie 0,5 proc.

Obraz
© Marc Webb - reżyser najnowszego filmu o Spider Manie (fot. Sony)

Schklair stwierdził, że nie zapłaciłby więcej za dzisiejszy film 3D, który właściwie nie oferuje mu dodatkowych wrażeń w porównaniu z wersją 2D. Ja w pełni się z panem prezesem zgadzam i chciałem "Prometeusza" zobaczyć właśnie w 2D. Niestety seans 2. w tygodniu był tylko jeden... wyprzedany już kilka dni wcześniej.

_ GB/JB/GB _

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (86)